Amerykanka Tina Hines twierdzi, że spotkała ją śmierć kliniczna. W 2018 roku miała stracić przytomność na podjeździe w pobliżu własnego domu. Gdy lekarze ją ratowali miała umrzeć na prawie pół godziny.
Hines miała trafić do nieba i spotkać się z samym Jezusem. Wszystko miało miejsce 5 lat temu. Amerykanka zemdlała i mocno uderzyła o posadzkę. Mąż próbował ją ratować.
Śmierć kliniczna Tiny Hines
Niezwłocznie po tym zdarzeniu rozpoczął on z pomocą sąsiada resuscytację. Jeszcze przed przyjazdem służb medycznych Tina odzyskała przytomność, a następnie kilkukrotnie zatrzymywało się u niej krążenie.
Aby jej pomóc ratownicy aż 6 razy używali defibrylatora. Według Amerykanki w tym czasie trafiła do nieba i widziała naprzeciwko siebie Jezusa. Hines czuła wtedy niebywały spokój i nie odczuwała żadnego lęku.
Przeżył śmierć kliniczną. Opowiedział, czego doświadczył przez 90 minut
CZYTAJ DALEJŚmierć kliniczna to rzadkie zjawisko
“Fakt” przytacza słowa Amerykanki, która za Jezusem widziała niepowtarzalny blask. Jej mąż opisywał jej stan jako bardzo poważny i dalej nie może uwierzyć, że wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Z jego słów wynika, że żona robiła się wręcz fioletowa, a jej oczy wywracały się do tyłu. Lekarze także podtrzymywali to zdanie mówiąc, że Tina do końca życia może być niepełnosprawna.
Cud uratował Amerykankę
Kilka minut w takim stanie w jakim znajdowała się Hines może prowadzić do ogromnych zmian w mózgu. Amerykanka miała rozcięte czoło, pęknięty mostek i złamane żebra.
Zaraz po tym jak wybudziła się ze śpiączki farmakologicznej, której została poddana to poprosiła o kartkę i długopis, na której napisała: “to jest prawdziwe".
Wyciekły mrożące szczegóły ws. śmierci Mateusza Murańskiego. Nieoficjalne informacje obiegają media
CZYTAJ DALEJNie żyje Burt Bacharach. Wybitny muzyk odszedł w wieku 94 lat
CZYTAJ DALEJ