Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Broniła niepełnosprawnego syna. Przez interwencję policji poroniła
Patrycja Staszczyk
Patrycja Staszczyk 06.03.2018 20:41

Broniła niepełnosprawnego syna. Przez interwencję policji poroniła

Broniła niepełnosprawnego syna. Przez interwencję policji poroniła

Pani Anna Hellmann z Gdańska broniła niepełnosprawnego syna. To rozwścieczyło dwóch policjantów. Ciężarna kobieta została skatowana. Niestety kilka dni później poroniła.

Ta ogromna tragedia wydarzyła się w Biskupiej Górce w Gdańsku, w miejscu okrytym wyjątkowo złą sławą. Pani Anna twierdzi, że właśnie to było przyczyną haniebnego zachowania policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Policja wszystkich mieszkańców Biskupiej Górki uważa za patologię. Są przekonani, że mogą z nami robić co chcą, a i tak nikt nie stanie w naszej obronie – mówi pani Anna w rozmowie z Fakt24.pl.

ZOBACZ TEŻ: Dopiero teraz wychodzi na jaw. Tuż przed śmiercią producenci „M jak miłość” zhańbili Pyrkosza

Broniła niepełnosprawnego syna

Jak doszło do zdarzenia? Anna Hellmann była wraz z synami w domu, kiedy z za okna usłyszeli krzyk.

Ktoś wołał: „Ratunku! Pomocy! Biją!”. Poderwaliśmy się, żeby zobaczyć co się stało. Okazało się, że policja ściga jakiegoś mężczyznę – mówi Hellmann.

Wtedy jej starsi synowie wybiegli na zewnątrz, żeby dowiedzieć się co się stało, a kobieta została w domu z młodszym synkiem. Wtedy pani Hellmann zobaczyła przez okno swoje dziecko, które snuje się na nogach…

Synowie wybiegli, bo chcieli pomóc temu człowiekowi. Po chwili zobaczyłam, że starszy syn, który jest niepełnosprawny, wraca do domu, ale osuwa się na ziemię. Wybiegłam po niego. Leżał przed budynkiem. Był półprzytomny. Dopiero później okazało się, że policjant dwukrotnie poraził go paralizatorem z bliskiej odległości, około 20 cm, od serca – relacjonuje pani Anna.

Kobieta próbowała pomóc swojemu synowi.

Udało mi się dociągnąć syna na próg klatki. Wówczas jeden z funkcjonariuszy, w jakimś nieprawdopodobnym szale, dobiegł do mnie i z całej siły zaczął napierać na mnie klatką piersiową. Zaparłam się rękoma i nogami o drzwi, żeby nie przewrócić się na leżącego na ziemi syna. Policjant napierał, by chwycić go przez moje ramię – kontynuuje kobieta.

Skandaliczne zachowanie policjantów

Próba ratowania syna tylko rozwścieczyły funkcjonariuszy.

Nie wiedziałam co się stało. Pytałam funkcjonariusza, o co chodzi, za co chce bić moje dziecko, ale to wywołało w nim prawdziwą furię. Widząc tę agresję, krzyknęłam do syna, żeby uciekał do domu. Kiedy syn schował się w mieszkaniu, wówczas policjant wepchnął mnie na klatkę schodową i zaczął katować – mówi z płaczem kobieta.

Kobieta zaznaczyła, że jest w ciąży, ale policjanci stwierdzili, że ta symuluje.

Traciłam i odzyskiwałam przytomność. Później przyszedł drugi funkcjonariusz i zaczął okładać mnie pałką. To, co działo się później, znam tylko z relacji synów i sąsiadów. Podobno policjanci wywlekli mnie nieprzytomną przed budynek i ciągnęli po chodniku, jak przysłowiowy worek kartofli. Wtedy byłam już w pierwszych tygodniach ciąży. Wiem też, że twierdzili, że symuluję i nie chcieli wezwać karetki – relacjonuje pani Anna.

Niestety po kilku dniach Anna Hellmann poroniła.

ZOBACZ TEŻ: Już wiadomo, czemu Żyła ujawniła prawdę o mężu! Zaskakujący powód ją usprawiedliwi?

Policjanci bezkarni

Oni w dalszym ciągu pracują w policji i śmieją mi się w twarz. Czujemy się przez nich nękani. Za każdym razem, kiedy obok mnie przejeżdżają, śmieją się bezczelnie i wytykają mnie palcami – mówi Anna Hallmann.

Policjanci usłyszeli zarzut przekroczenia uprawnień, jednak sąd ich uniewinnił.

Dużo gorzej sąd potraktował panią Annę. Została oskarżona o użycie przemocy wobec interweniujących policjantów.

12 lutego 2018 roku zapadł wyrok skazujący Annę H. (dawniej L.) na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cel społeczny, wskazanej przez Sąd, w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym; Sąd orzekł również od Anny H. na rzecz pokrzywdzonych nawiązki po 250 złotych. Wyrok nie jest prawomocny. Sędzia sporządza uzasadnienie – mówi Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku dla fakt.pl

Wyrok nie jest prawomocny i pani Anna planuje się od niego odwołać.

Źródło: fakt.pl

Powiązane
Olgierd Łukaszewicz
Rozpoznasz te gwiazdy PRL po oczach? Numer 4 to wyzwanie dla każdego