Polacy są przerażeni. Do ataku doszło tuż przed 9
Poranek 1 listopada stanął wielu klientom w gardle jak źle zaparzona kawa: awaria BLIK unieruchomiła kody i przelewy na telefon, a terminale w sklepach migały bezradnie. Operator przyznał, że od wczesnych godzin rano obserwowano zewnętrzny atak DDoS, po czym zapewnił, że od 10:33 wszystko powinno wracać do normy. Minister cyfryzacji potwierdził: to był celowany zewnętrzny atak na infrastrukturę rozliczeniową. Brzmi groźnie – i było odczuwalne w całym kraju
Rano bez kodu: skąd wziął się chaos
Pierwsze zgłoszenia spiętrzyły się około godz. 8:00 na serwisie Downdetector: brak możliwości wygenerowania kodu, przelewy na telefon odbijają się jak od ściany, a zakupy w e-commerce i przy kasie stają w miejscu. Krótko mówiąc – awaria BLIK sparaliżowała najpopularniejszy w Polsce standard płatności mobilnych.
Banki i sam operator potwierdzili problem, a skala była ogólnopolska. W tle ważny kontekst: tylko w ubiegłym roku BLIK obsłużył 2,4 mld transakcji o wartości ponad 347 mld zł, więc każde tąpnięcie w systemie rezonuje jak fałszywy dźwięk na stadionie.
Godzina 10:33 i ulga. Dlaczego padł BLIK
Tu wchodzi technologia cała na biało (a raczej w kropkach ruchu sieciowego): atak DDoS to zalewanie serwerów ogromnym, rozproszonym ruchem tak, by usługę przeciążyć i unieruchomić. Operator przyznał, że taki właśnie atak obserwowano od rana; około 10:33 zaczęto przywracać pełną sprawność.
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski poinformował na platformie X, że chodzi o „zewnętrzny atak na polską infrastrukturę rozliczeniową”, a służby pracują nad neutralizacją skutków. Innymi słowy: nie błąd użytkownika, nie „kaprys” bankowej aplikacji, tylko cyberuderzenie w newralgiczny punkt obiegu pieniędzy.
W praktyce oznaczało to poranne kolejki przy kasach, nieudane transakcje w aplikacjach i nerwowe odświeżanie ekranu. Serwisy branżowe potwierdzały stopniowy powrót do działania przed południem, choć pojedyncze zgłoszenia mogły utrzymywać się nieco dłużej – to typowe przy rozładowywaniu „korków” po takich incydentach.
Co dalej: odporność na kryzysy i lekcja dla użytkowników
Najważniejsze: na ten moment awaria BLIK została opanowana, a transakcje mają przebiegać normalnie. Zdarzenie postawi jednak kilka pytań. Po pierwsze – o odporność krajowych systemów rozliczeniowych na długotrwałe ataki wolumetryczne. Po drugie – o komunikację: poranny chaos pokazał, że jasny, szybki komunikat operatora i banków skraca drogę od frustracji do zrozumienia. Po trzecie – o dywersyfikację nawyków: warto mieć w portfelu więcej niż jedno narzędzie płatności (karta, gotówka, alternatywna aplikacja), bo nawet najlepszy standard ma prawo na chwilę zaciąć się jak płyta winylowa na ulubionym refrenie.