Wielkie zmiany w "Jeden z dziesięciu". Odchodzi ikona programu. "Jedna z najtrudniejszych decyzji"
Prawdziwy koniec pewnej epoki w telewizji: popularny teleturniej żegna długoletniego współpracownika, którego spokojny głos i obecność za kulisami były znakiem rozpoznawczym programu. Po wielu latach współpracy osoba ta zwróciła się do widzów słowami: „Nie mówię do widzenia, mówię do zobaczenia”.
Pożegnanie, którego nikt się nie spodziewał
Na planie „Jeden z dziesięciu” zmiany rzadko wywołują trzęsienie ziemi — wyjątkami są te personalne. Tym razem trafiło w czuły punkt: Pani Sylwia, której „zestaw numer…” stał się memem i rytuałem odliczającym kolejne pytania, odchodzi po 14 latach pracy. Informacja potwierdzona została 29 października 2025 r. we wpisie programu na Facebooku, a towarzyszył jej króciutki film z emocjonalnym pożegnaniem.
Brzmi krótko, ale na sali studio trudno było znaleźć suchy wzrok — tak mówią nam osoby z otoczenia produkcji. W teleturnieju, w którym liczą się fakty i punktacja, teraz najważniejsza okazała się… atmosfera. „Będziemy tęsknić, bo Pani Sylwia jest jednym z symboli naszego teleturnieju” — przekazali twórcy.
Kim jest „Pani Sylwia” i jak stała się ikoną?
Dla wiernych widzów teleturnieju to postać znacznie więcej niż zwykła asystentka. To prawdziwa strażniczka porządku gry, która z gracją podaje numery zestawów i dba o to, by na planie wszystko przebiegało bez zakłóceń — niczym dyskretna mistrzyni ceremonii. Jej obecność była dla widzów symbolem spokoju i elegancji, a sposób, w jaki pełniła swoją rolę, wielokrotnie podkreślano jako wzór profesjonalizmu, który pozwalał całemu zespołowi pracować w harmonii i w przyjemnej atmosferze.
Nie brakowało jednak momentów, gdy stawała się bohaterką virali. Kiedy żartobliwy uczestnik zapraszał ją „na hotel”, reagowała zawsze z uśmiechem i klasą, zdobywając sympatię publiczności również poza formalnym kontekstem programu. Nasze archiwum przypomina, że media nie raz zadawały pytanie: kim właściwie jest Pani Sylwia? Jej dyskretna, a jednocześnie charakterystyczna obecność budziła ciekawość i sprawiała, że teleturniej stawał się miejscem, gdzie drobne gesty i profesjonalizm mają ogromne znaczenie.
Choć w „Jednym z dziesięciu” na pierwszym planie stoi Tadeusz Sznuk, to właśnie duet prowadzący–asystentka tworzył unikalny rytm teleturnieju. W branży mówi się, że dobra asystentka to „metronom” programu: nie widać jej przez większość czasu, ale jeśli zniknie, wszyscy słyszą zmianę tempa.
Co dalej?
Co dalej z teleturniejem i… z Panią Sylwią?
W krótkim video Pani Sylwia mówi wprost, że decyzja była „jedną z najtrudniejszych w życiu”, ale zostawia uchylone drzwi: „Nie mówię do widzenia, mówię do zobaczenia”. To wyznanie rozbudza spekulacje — czy zobaczymy ją w innym formacie, może jako prowadzącą bloku w TVP, a może na platformach streamingowych? Na razie produkcja nie zdradza następczyni ani następcy. Słychać jedynie zapewnienia, że „to może nie na zawsze” i że przed Panią Sylwią „nowe, wspaniałe wyzwania”.
Widzowie już typują: część kibicuje sprawdzonej twarzy z planu, inni wolą zupełną nowość, która wprowadzi powiew świeżości. Jedno jest pewne — „Jeden z dziesięciu” przetrwał niejedną falę i wciąż jest żelazną pozycją wieczornej ramówki, ale bez tak rozpoznawalnego głosu test dojrzałości produkcji zaczyna się dziś. Kto wypełni tę ciszę po „zestawie numer…” i czy nowa osoba utrzyma rytm, do którego przyzwyczaiły nas lata? Sprawdzimy przy pierwszym odcinku po zmianach.