Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Dramat w pociągu! 9 osób walczy o życie. Pasażerowie nie mogli uwierzyć
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 02.11.2025 10:22

Dramat w pociągu! 9 osób walczy o życie. Pasażerowie nie mogli uwierzyć

Dramat w pociągu! 9 osób walczy o życie. Pasażerowie nie mogli uwierzyć
Fot. Canva/Daniel Tadevosyan

Alarm na torach i scena jak z thrillera: atak w pociągu zakończył się hospitalizacją dziesięciu pasażerów, z czego dziewięć walczy o życie. Skład zatrzymano w jednym z punktów trasy, gdzie wkroczyli uzbrojeni funkcjonariusze. Motyw? Wciąż pozostaje zagadką, a policja apeluje: zero spekulacji.

Krwawy incydent pod Cambridge

Sobota, 1 listopada, wieczór. Kilka minut po wyjeździe z Peterborough w jednym z wagonów pojawia się mężczyzna z dużym nożem – świadkowie mówią o panice, ucieczce między siedzeniami i pasażerach barykadujących się w toaletach. O 19:39–19:42 na numer alarmowy spływają zgłoszenia. Maszynista zatrzymuje pociąg w Huntingdon (Cambridgeshire). Na peron wchodzą dziesiątki uzbrojonych policjantów; jednego z napastników obezwładnia paralizator. Bilans: 10 rannych, 9 w stanie zagrażającym życiu.

W akcji uczestniczyły liczne zespoły medyczne regionu East of England – karetki i śmigłowce. To była tzw. „duża akcja” (major incident), czyli protokół uruchamiany, gdy liczba poszkodowanych i skala zdarzenia przekraczają standardowe możliwości służb. Stację zamknięto, a ruch na East Coast Main Line sparaliżowano na wiele godzin.

Co wiemy o sprawcach i śledztwie

Policja transportowa (British Transport Police) zatrzymała dwóch podejrzanych na stacji w Huntingdon. Śledczy mówią wprost: motyw nie jest ustalony. W pierwszych minutach od zdarzenia podniesiono procedurę „Plato” – to operacyjny tryb reagowania na możliwy atak terrorystyczny – po czym ją odwołano, gdy ustalenia zaczęły się precyzować. Do zespołu dochodzeniowego dołączyli specjaliści od kontrterroryzmu, co nie przesądza kwalifikacji, a jedynie podnosi pułap wsparcia analitycznego. Premier Sir Keir Starmer nazwał zajście „głęboko niepokojącym”, a resort spraw wewnętrznych prosi, by nie powielać plotek w sieci.

Wielu świadków opowiada o „chaosie i krzykach”, pasażerowie wciskali alarmy i opatrywali rannych do przyjazdu służb. LNER potwierdza, że chodzi o kurs 18:25 z Doncaster do King’s Cross; przewoźnik zapowiada wsparcie dla poszkodowanych i informuje o utrudnieniach, które mogą potrwać do poniedziałku. To kontrast liczb, od którego cierpnie skóra: tysiące codziennych podróżnych na tej trasie kontra dziewięć osób, które w jednej chwili walczą o życie w szpitalach.

Co dalej: bezpieczeństwo, pytania i chłodna głowa

Konsekwencje będą dwojakie. Po pierwsze, natychmiastowe – przegląd zabezpieczeń na pokładach (więcej patroli, częstsze obchody, szkolenia personelu w „deeskalacji”, czyli rozładowywaniu napięcia przed wybuchem przemocy). Po drugie, systemowe – dyskusja o wykrywaczach metalu na wybranych stacjach i lepszej wymianie danych między policją a operatorami kolei. 

Na teraz liczą się fakty: dwie osoby są w areszcie, ofiary walczą o życie, a śledczy proszą o cierpliwość. Jeśli byliście w tym pociągu albo macie nagrania z peronu w Huntingdon, policja prosi o kontakt przez oficjalny formularz — to najszybsza droga do weryfikacji tropów. Pełny komunikat i instrukcje znajdziecie w oświadczeniu British Transport Police (link zewnętrzny). I najważniejsze pytanie, które będzie wracać: czy to jednorazowy szał, czy początek debaty o nowym standardzie bezpieczeństwa na brytyjskiej kolei?