Nagła śmierć w bydgoskim sądzie. Czekał na rozprawę, chwilę później już nie żył
Media zostały zasypane tragicznymi informacjami, które mogą zasmucić i zszokować przede wszystkim mieszkańców Bydgoszczy. W tamtejszym sądzie doszło bowiem do nagłej śmierci jednego z mecenasów. Zmarł 73-letni Jerzy Matysiak.
Informacja o jego śmierci wywołała niemałą sensację. Do tej pory niewiele na jej temat ustalono.
Mecenas zmarł w sądzie
Jak możemy dowiedzieć się z relacji “Gazety Pomorskiej”, która rozmawiał z jednym z pracujących w sądzie adwokatów, mecenas Jerzy Matysiak odszedł zupełnie niespodziewanie. Oczekiwał bowiem na kolejną rozprawę, w której miał brać udział.
Na tę chwilę nie ma żadnych informacji na temat potencjalnej przyczyny śmierci. Do zgonu doszło nagle, więc niewykluczone, że jego okoliczności wciąż są badane przez biegłych. Być może na dniach opinia publiczna dowie się, dlaczego mecenas zmarł w przerwie od pracy.
Zmarł w sądzie. Koledzy po fachu czule go żegnają
Jerzy Matysiak był już mecenasem bardzo doświadczonym i w związku z tym cieszył się ogromnym szacunkiem u kolegów i koleżanek po fachu. Ci nie tylko podziwiali go za dorobek zawodowy, ale także lubili jako człowieka. Adwokat Michał Bukowiński opisał go w bardzo miłych słowach.
- Zawsze uczynny, życzliwy, żywo zainteresowany sprawami publicznymi i środowiskowymi — mówił na łamach “Gazety Pomorskiej”
Jerzy Matysiak - kariera
Lokalne media postanowiły przypomnieć karierę mecenasa, bo ten naprawdę mógł być z niej dumny. W zawodzie pracował prawie pół wieku! W 1977 roku ukończył studia prawnicze, a 3 lata później sfinalizował aplikację sądową.
W 1994 roku został oficjalnie wpisany na listę Kujawsko-pomorskiej Izby Adwokatów. Przez większość kariery był związany z Nakłem nad Notecią. Pracował w tamtejszym urzędzie, a później miał tam swoją siedzibę adwokacką.
Źródło: Gazeta Pomorska/ o2