Niesłychane, jak wygląda grób Bilewskiego. Widzowie pokochali go jako "Kwicoła" z "Janosika"
  Był hulaką z sercem na dłoni i aktorem, którego widzowie kochali „od pierwszego gwizdu bacówki”. Bogusz Bilewski, legendarny Waluś Kwicoł z „Janosika”, poza planem żył głośno, lojalnie i po swojemu. Dziś wracamy do jego najlepszych ról, prywatnych rytuałów, przyjaźni, przyczyny śmierci i miejsca, w którym spoczął.
Kim był naprawdę Kwiczoł: amant, zbójnik, dusza towarzystwa
Zanim zapuścił brodę i przybrał posturę serialowego zbójnika, Bilewski był… amantem. Na przełomie lat 50. i 60. grał romantycznych bohaterów, a potem – już jako Kwicoł – olśnił widzów wiarygodną gwarą i rubasznym humorem. Koledzy z planu wspominają, że gwara nie wzięła się z podręcznika: aktor uczył się jej w zakopiańskich knajpach, płacąc za lekcje toastami i kolacją.
Przy tym był lojalnym przyjacielem – zżyty m.in. z Witoldem Pyrkoszem, który po latach przyznał, że śmierć Bogusza była dla niego „przestrogą” do zdrowszego życia. Do historii polskiego kina dopisał nie tylko „Janosika”, ale i „Potop”, gdzie zagrał charakterystycznego Kulwca Hippocentaurusa.
Ostatnie lata i przyczyna śmierci: koniec mitu o „zawale”
Fakty, nie mity: Bogusz Bilewski zmarł 14 września 1995 roku na krwotoczny udar mózgu – nie na zawał serca, jak długo powtarzano po reklamie margaryny, w której żartował, że ma „serce jak dzwon”. W dniu śmierci był jeszcze przed 65. urodzinami. Znajomi mówili wprost: intensywny, wyniszczający tryb życia – praca, papierosy, alkohol i nocne biesiady – musiał się odbić na zdrowiu.
„To była wielka strata – i przestroga”, podsumował Pyrkosz, który po odejściu przyjaciela zmienił nawyki. Te relacje, powtarzane przez bliskich i media, wciąż brzmią jak lekcja pokory dla całej branży.
        
        Grób Bogusza Bilewskiego: gdzie go znaleźć i jak wygląda
Serialowy Kwiczoł spoczywa na Starych Powązkach w Warszawie – dokładnie: kwatera 157, rząd 3, grób 18. Mogiła jest skromna: ciemny, prosty nagrobek z dyskretnym napisem, bez monumentalnych zdobień i „filmowych” fajerwerków. Tyle wystarczy, by rozpoznać miejsce, które fani odwiedzają w Zaduszki i rocznice „Janosika”. Nagrobek: żadnych ekstrawagancji, tylko nazwisko, daty i cisza alejki. Jeśli planujecie wizytę, zanotujcie numerację – na Starych Powązkach łatwo się zgubić – i pamiętajcie, że to miejsce pamięci, nie plan zdjęciowy.
Na koniec pytanie do starych i nowych fanów „Janosika”: czy nie jest znamienne, że jeden z najgłośniejszych aktorów epoki wybrał na ostatni adres tak cichy kamień? Może dlatego jego Kwiczoł wciąż żyje – w cytatach, memach i powrotach do serialu – a pamięć o człowieku nie tonie w patynie pomników.
