Ogromna strata dla wymiaru sprawiedliwości. Nie żyje ceniony sędzia
Zmarł sędzia Krzysztof Rączka – profesor prawa pracy, były dziekan UW i sędzia Sądu Najwyższego. Miał 72 lata. Środowisko żegna wybitnego prawnika, a politycy przypominają jego ostre diagnozy o stanie państwa. Co naprawdę zostawił po sobie człowiek, który – jak mawiał – „zawodu sędziego nie traktował jak zaszczytu, tylko jak obowiązek”? Odpowiedź jest dłuższa niż nekrolog.
Profesor, dziekan, sędzia. Trzy etaty jednego charakteru
Prof. Krzysztof Rączka był od lat figurą pierwszego rzędu w polskim prawie pracy. W latach 2008–2016 kierował Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, a od 2016 r. orzekał w Sądzie Najwyższym w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Na emeryturę sędziowską – w języku prawniczym „stan spoczynku” – przeszedł 28 lipca 2025 r. (komunikat SN).
Był też redaktorem naczelnym miesięcznika „Praca i Zabezpieczenie Społeczne” i jednym z najczęściej cytowanych wykładowców swojej katedry. To nie są grzecznościowe formułki – to życiorys, który realnie zmieniał praktykę orzekania.
„Człowiek wielkiej wiedzy i odwagi”. Jak żegna go środowisko
O śmierci poinformowało Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, nazywając prof. Rączkę „obrońcą praworządności” i „wybitnym prawnikiem”. Informację potwierdziły redakcje – m.in. „Rzeczpospolita”, Onet i Fakt – podkreślając, że Krzysztof Rączka miał 72 lata i przez lata krytykował upolitycznianie sądów.
Warto pamiętać: jako sędzia SN nie wchodził w polityczne pyskówki, ale kiedy trzeba było, mówił wprost o naruszaniu konstytucyjnych granic. Trudno o bardziej elegancką formę sprzeciwu niż sucha litera prawa. Dla kontekstu – to ten sam wymiar sprawiedliwości, który dziś rozlicza lata rządów prokuratorskiej polityki.
Co zostaje po wybitnym prawniku? Orzeczenia, uczniowie i standard
Prof. Rączka wprowadzał do orzecznictwa SN zdrowy upór: prawo pracy to nie matematyka, lecz ochrona słabszej strony stosunku pracy. Jako dziekan UW miał opinię wymagającego, ale lojalnego wobec studentów. W biogramach uczelnianych przewija się rola organizatora i nauczyciela – i to chyba najlepsze epitafium dla sędziego: setki prawników, którzy myślą dziś jego kategoriami. Trwała jest też jego redaktorska piecza nad „Pracą i Zabezpieczeniem Społecznym”, czasopismem, które przez lata stanowiło punkt odniesienia dla sędziów sądów pracy. I jeszcze jeden drobiazg: kiedy w 2018 r. polityka próbowała uciszyć sędziów, Rączka nie schował się za togi. Został przy zasadach. Dzisiaj, gdy prawnicy zgodnie mówią „to ogromna strata”, to nie jest rytuał – to zimny bilans.
Śmierć sędziego Krzysztofa Rączki zamyka rozdział, ale nie przerwie wątku. Jego uczniowie siedzą już na salach rozpraw, a jego teksty nadal będą cytowane. W czasach, gdy sędziowie bywają celebrytami polityki, on przypominał, że autorytet buduje się latami i bez fajerwerków. Może to nie jest efektowny morał, ale jest skuteczny: standard zostaje. I będzie punktem odniesienia – także dla tych, którzy dziś najgłośniej mówią o reformie sądów.