Pijany ojciec jechał z 3-letnią córką. Wstrząsające, co wydarzyło się później
Na śląskim odcinku DK88 w Zabrzu rozegrała się scena jak z kina akcji – tyle że bez kaskaderów. 39-latek, pod wpływem alkoholu, wiózł swoją 3-letnią córkę. Auto wypadło z drogi i wylądowało na torach.
Co wydarzyło się na torach?
Do zdarzenia doszło w rejonie zjazdu na centrum Zabrza, na drodze krajowej DK88 prowadzącej w kierunku Bytomia. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, przeciął pas ruchu i zsunął się z jezdni prosto na torowisko. Wtedy na horyzoncie pojawiła się lokomotywa – i zaczęła się walka z czasem.
Z ustaleń prokuratury wynika, że mężczyzna i córka w ostatnich sekundach opuścili samochód. Chwilę później pociąg wbił się w peugeota z taką siłą, że po aucie zostały jedynie pogięte blachy. To, że „tylko” strach i dreszcz przejdą pasażerów przez długie tygodnie, zawdzięczają łutowi szczęścia i własnej reakcji. Wypadek w Zabrzu pokazuje, jak szybko zwykła przejażdżka może zamienić się w dramat.
Śledztwo, promile i poważne zarzuty
39-latek – mieszkaniec Zabrza – miał w organizmie ponad promil alkoholu. Prokuratura Rejonowa przedstawiła mu katalog zarzutów: narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia (art. 160 §2 k.k.), sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym (art. 174 §2 k.k.) oraz prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości (art. 178a §1 k.k., łączone na podstawie art. 11 §2 k.k.). W prostym tłumaczeniu: to nie „kolizja, jakich wiele”, tylko czyny, za które można trafić za kratki nawet na 5 lat. Śledczy podkreślają, że sekundowe opóźnienie przy wysiadaniu mogło zakończyć się podwójną tragedią. Wypadek na DK88 staje się więc przestrogą nie tylko dla kierowców, ale i wszystkich, którzy bagatelizują „niewinne” procenty za kierownicą.
Warto dodać, że – jak mówią eksperci – „sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy” to nie prawniczy ozdobnik, tylko realna ocena zagrożenia dla wielu osób. Torowisko na DK88 obsługuje ruch towarowy i pasażerski, więc konsekwencje mogły wykraczać daleko poza jedną rodzinę. Tu liczby są bezlitosne: kilkadziesiąt ton pędzącej lokomotywy kontra kilkaset kilogramów samochodu – to starcie bez szans dla auta i ludzi w środku.
ZOBACZ TAKŻE: Polacy ofiarami oszustów. Wydano pilny komunikat. Tak rozpoznasz fałszywy e-mail od bank
Co dalej po cudzie w Zabrzu
Przed 39-latkiem długa droga przez postępowanie karne i – jeśli zapadnie wyrok skazujący – prawdopodobne dolegliwe konsekwencje: zakaz prowadzenia pojazdów, wysokie koszty i piętno wyroku. Po stronie dziecka pozostaje zaś to, co w policyjnych notatkach nie mieści się w rubrykach: pamięć o sekundach grozy.
Wypadek w Zabrzu już teraz stał się tematem rozmów rodziców na Śląsku – niech będzie także impulsem do prostych decyzji: jeśli pijesz, nie jedziesz; jeśli jedziesz z dzieckiem, nie ryzykujesz.