Wydano PILNY komunikat. Cała Warszawa zablokowana na kilka dni!
Od połowy listopada czeka nas czasowe wstrzymanie kursowania metra. Przerwa zacznie się późnym wieczorem i potrwa przez cały weekend, obejmując znaczną część trasy. W tym czasie przejazd podziemną koleją nie będzie możliwy, a mieszkańcy będą musieli skorzystać z innych opcji.
Co, gdzie i kiedy: kulisy metrowej „przerwy technicznej”
To nie kaprys, tylko szeroka modernizacja systemów sterowania ruchem, bez której podziemna kolej nie mogłaby działać na pełnych obrotach. Pociągi nie pojadą między Wilanowską a Słodowcem od 13 listopada (czwartek) około 21:30 do 16 listopada (niedziela) do końca dnia. W tym czasie metro zostanie podzielone na dwie krótsze trasy: Kabaty–Wilanowska oraz Młociny–Słodowiec. Taki podział ma pozwolić na utrzymanie choć części połączeń w miejscach, gdzie ingerencja w infrastrukturę jest minimalna. Trudno się dziwić, że informacja wywołała ożywione reakcje — planowanie dojazdów w tak ograniczonym formacie dla wielu może okazać się sporym wyzwaniem.
Dlaczego aż tak szeroki odcinek zostanie wyłączony? Miasto montuje nowe urządzenia i wymienia kluczowe elementy zasilania, co wymaga jednoczesnego wyłączenia całego fragmentu. To operacja bardziej przypominająca „remont generalny” niż punktową naprawę — szybka, intensywna i wymagająca dużej liczby specjalistów przez całą dobę. Władze tłumaczą, że lepiej poświęcić jeden weekend na zmasowane prace niż etapować je tygodniami, stopniowo paraliżując linię. Podobnie jak w serialach, „odcinek specjalny” może być bolesny, ale ma przynieść długofalowe korzyści: bezpieczniejsze, bardziej niezawodne przejazdy i szansę na dalsze unowocześnienia systemu.
Co dalej?
Serce historii: lista zamkniętych stacji i plan zastępczy
Wyłączonych będzie dziesięć stacji na centralnym odcinku metra. W zamian uruchomiona zostanie sieć komunikacji zastępczej: autobusy ZM1 oraz tramwaje 61 i 76, zatrzymujące się możliwie blisko wejść do zamkniętych stacji. Według ZTM autobusy ZM1 mają kursować bardzo często — w ciągu dnia co ok. 3 minuty, w niedziele co ok. 4 minuty, a wieczorami co 5–7,5 minuty. To tempo, które ma utrzymać płynność podróży mimo wyłączenia podziemnej trasy, choć pasażerowie muszą liczyć się z większym tłokiem i wydłużonym czasem przejazdu.
Co ważne, kursowanie zastępczych linii zostanie wydłużone do około 2:30 w nocy, tak by przejąć rolę metra również w weekendowe noce, kiedy ruch jest nadal duży. Informatorzy na przystankach i dodatkowe oznaczenia mają pomóc w odnalezieniu odpowiednich połączeń. Choć zmiany mogą wprowadzać chaos, plan awaryjny jest przemyślany: zwiększona częstotliwość, alternatywne trasy i wsparcie na miejscu mają ograniczyć utrudnienia do minimum.
Co dalej: objazdy, tłok i… szansa na mały reset
Czy to będzie armagedon? Będzie tłoczno, ale plan B jest tak rozrysowany, by rozciągnąć pasażerów między ZM1, 61 i 76. Dla bywalców Śródmieścia kluczowe będzie duo Centrum–Świętokrzyska: tu zamiast windy pod ziemię — kilka kroków do przystanku linii zastępczych. Jeśli musicie być na miejscu „co do minuty”, dorzućcie +10–15 minut na przesiadki i kolejki do drzwi.
ZTM zapowiada widocznych informatorów i czytelne oznakowanie, a pełny rozkład i mapę przystanków znajdziecie w oficjalnym komunikacie Warszawskiego Transportu Publicznego. Zostaje pytanie, które wróci po każdym remoncie: czy metrowe modernizacje skrócą nam podróż w dłuższej perspektywie, czy tylko uczynią ją spokojniejszą?