Zakochałam się w synu przyjaciółki. Kiedyś zakładałam mu pieluchy
Mam na imię Elwira i mieszkam na wsi, w malowniczej okolicy otoczonej zielonymi polami i gęstymi lasami. Mój dom to stary, urokliwy budynek, który od lat jest miejscem spotkań dla rodziny i przyjaciół. Od zawsze wiodłam spokojne życie i nawet nie spodziewałam się, że zakocham się w kimś takim jak Jarek, syn mojej najlepszej przyjaciółki – Ewy.
Pamiętam, jak był małym, uroczym chłopcem
Pamiętam, jak Jarek był jeszcze dzieckiem, bawił się na podwórku, a ja, jako przybrana ciocia, pomagałam mu w trudnych chwilach, przynosiłam lody, kiedy płakał, czy zmieniałam mu pieluchy, kiedy Ewa tego potrzebowała. Był dla mnie jak dużo młodszy brat, którego chciałam uchronić przed światem.
Ale to, co sprawiało, że nasza relacja była jeszcze silniejsza, to fakt, że przyjaźniłam się z jego matką, Ewą. Byłyśmy jak siostry, dzielące ze sobą wszystkie radości i smutki życia. Jednak los był dla niej okrutny, gdy jej partner, ojciec Jarka, nagle ich opuścił, zostawiając ją samą z małym dzieckiem. To był dla nas wszystkich trudny czas, ale starałyśmy się być dla siebie wsparciem.
Lata mijały, a Jarek stał się przystojnym młodym mężczyzną
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że moje uczucia do niego zmieniają się. To nie było zwykłe przywiązanie, jak do „młodszego brata” - czułam coś głębszego, coś, co mnie przerażało i zarazem pociągało.
Nasz pierwszy prawdziwy moment zderzenia się z tą nową rzeczywistością miał miejsce podczas jednej z letnich imprez u mnie w ogrodzie. Jarek pojawił się tam w towarzystwie kilku swoich kolegów. Gdy tylko go zobaczyłam, serce zaczęło mi szybciej bić, a uśmiech sam wyrywał się na moje usta.
Podczas tej imprezy spędziliśmy razem wiele czasu, rozmawialiśmy, śmialiśmy się a nawet tańczyliśmy. Ale to, co naprawdę sprawiło, że moje uczucia się pogłębiły, to moment, kiedy przypadkiem dotknęłam jego ręki, kiedy przechodziłam obok niego. To było jak iskra, która zapaliła płomień w moim sercu.
Zostaliśmy "sam na sam"
Gdy wieczór zamienił się w noc, a większość gości już poszła do domu, Jarek i ja zostaliśmy sami na tarasie, przy blasku księżyca. Patrzyłam na niego, a on na mnie, i w tym milczeniu, które nas otaczało, czułam, że coś między nami się dzieje.
Nagle przerwał tę ciszę pytaniem:
"Coś jest nie tak, prawda?".
Przełknęłam ślinę, czując, jak zrobiło mi się gorąco.
"Nie, wszystko w porządku" - wymamrotałam, próbując zachować zimną krew.
Spojrzał na mnie intensywnie, jakby próbując odczytać moje myśli.
"Wiesz, że możesz mi zaufać, prawda?".
Wreszcie wyznałam mu całą prawdę
Odprowadziłam go do domu, ale ta rozmowa i spojrzenia, które wymieniliśmy, pozostały we mnie na długo.
Od tamtej pory moje życie stało się prawdziwą walką. Byłam zakochana w synu swojej przyjaciółki, co sprawiało, że czułam się winna i zdezorientowana. Czy mogłabym to zaryzykować? Czy ryzykowałabym zniszczeniem naszej przyjaźni i relacji z Ewą?
Dni mijały, a ja nie mogłam przestać myśleć o Jarku. Widziałam go coraz częściej, bo częściej odwiedzał Ewę. Z każdym spotkaniem moje uczucia wzmacniały się, a jednocześnie czułam coraz większy niepokój.
W końcu, pewnego dnia, nie mogłam już dłużej z tym wytrzymać. Zdecydowałam się szczerze porozmawiać z Jarkiem. Znaleźliśmy się w moim ogrodzie, podczas cichej, letniej nocy.
"Jarek, musimy porozmawiać" - powiedziałam, starając się zachować spokój.
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, ale także z niepokojem.
"O czym?" - zapytał, starając się zachować równie spokojny ton.
Wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli.
"Chodzi o nas, o to, co czuję... o to, co czuję do ciebie" - wyznałam, czując jak serce mi wali w piersiach.
Jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej skoncentrowane, jakby próbując zgłębić moje słowa.
"Co... co do mnie czujesz?" - zapytał, a jego głos brzmiał niespokojnie.
"Kocham cię, Jarku. Kocham cię bardziej, niż powinnam..." - wyznałam, czując jak łzy zbierają się w moich oczach.
Przez chwilę panowała cisza, która wydawała się trwać wieczność. Wreszcie Jarek złamał milczenie.
"To... to nie jest łatwe. Nie mogę uwierzyć, że... że czujesz to do mnie...".
Przełknęłam ślinę, czując jak moje serce pęka na pół.
"Przepraszam, Jarku. Nie chciałam cię w to wciągać. To... to nie jest właściwe i nie jest w porządku ani wobec ciebie, ani wobec twojej matki".
Jarek podszedł do mnie i złapał moje dłonie.
"Nie przepraszaj. To... to wszystko wyszło tak niespodziewane. Ale... ale może warto się nad tym zastanowić?” - powiedział.
Nagle nachylił twarz i zaczął mnie delikatnie całować, a ja zaczęłam zdejmować mu koszulę. Reszty możecie się domyślić sami.