Awantura na antenie TVP. Dziennikarka nagle przerwała politykowi. I się zaczęło
Zawrzało podczas dyskusji w studiu programu “Woronicza 17”. Prowadząca w pewnym momencie musiała przerwać jednemu z polityków, którzy gościli w programie. Na dobre rozpoczęła się awantura na wizji.
Program prowadziła Kamila Biedrzycka
Woronicza 17 to program publicystyczny, w którym przedstawiciele różnorodnych ugrupowań politycznych dyskutują na bieżące tematy społeczne i polityczne, które dotyczą Polaków.
Nic więc dziwnego, że takiemu formatowi towarzyszą szczególne emocje. W wydaniu, które emitowane było 8 września, rozmowa skupiała się głównie wokół Ministerstwa Sprawiedliwości i osoby Adama Bodnara. Dyskusja przerodziła się w ostrą wymianę zdań, kiedy padło zdecydowanie źle kojarzące się słowo.
Wypowiedź polityka PIS wyprowadziła prowadzącą z równowagi
Jednym z zaproszonych gości był Paweł Szrot z Prawa i Sprawiedliwości. Polityk w nieprzychylny sposób oceniał działanie ministra Bodnara i krytykował jego współpracowników.
W pewnym momencie użył sformułowania, które zdecydowanie nie spodobało się gospodyni. Zaapelowała, aby nie używać go podczas programu. Paweł Szrot zdecydował się jednak konsekwentnie używać określenia, które wywołało w programie prawdziwą burzę.
ZOBACZ TEŻ: Dziennikarz TV Republika wyrzucił gościa z programu. To działo się na wizji
Kamila Biedrzycka wzburzona po słowach Szrota
Paweł Szrot określił współpracowników Adama Bodnara, jako „bodnarowców”. Prowadząca kilkukrotnie prosiła polityka, aby nie używał takiego sformułowania w takim kontekście, ponieważ budzi to silnie negatywne skojarzenia. W pewnym momencie prześmiewczo zabrał głos Sławomir Sośnierz z Konfederacji. Wtrącił: „A Ziobryści”? Wyprowadził tym z równowagi gospodynię programu, która szybko ucięła wątek w dyskusji.
o pan nie wie, do czego nawiązuje słowo "bodnarowiec"? Czy pan udaje, że pan nie wie? - grzmiała Kamila Biedrzycka
Określenie przywodzi na myśl słowo "banderowiec" , którym określa się członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów odpowiedzialnych za dokonane w latach 1943-1944 zbrodnie na Polakach z Wołynia i Galicji Wschodniej. Dlatego właśnie Kamila Biedrzycka tak bardzo protestowała, aby takie sformułowanie pojawiało się podczas dyskusji.