Dramat na drodze. Autobus z dziećmi wbił się w osobówkę
Na drodze wojewódzkiej nr 713 pod Opocznem poranek zamienił się w stresujący test dla opiekunów i kierowcy. Autokar wiozący około 50 dzieci na wycieczkę uderzył w tył osobówki. Konieczna była interwencja służb. Policja wstępnie wskazuje na niezachowanie bezpiecznego dystansu. To był krótki huk i długa chwila ciszy.
Co wydarzyło się na DW713?
Wtorek, 4 listopada 2025 r., Januszewice w powiecie opoczyńskim. W godzinach porannych autokar szkolny dojeżdżał do kolejnego odcinka 713-ki, gdy, jak ustalają funkcjonariusze, kierowca najprawdopodobniej nie utrzymał bezpiecznej odległości i wbił się w tył poprzedzającego auta. Za kierownicą osobówki siedziała 43-latka, obok jechało ośmioletnie dziecko. Samochód wylądował w przydrożnym rowie, a kobietę karetka zabrała na badania. Dziecko nie ucierpiało; wszyscy na pokładzie autokaru – w tym dwójka opiekunów – byli cali i trzeźwi, podobnie jak oboje kierowcy.
W innych relacjach pojawia się doprecyzowanie, że autem była toyota i że do zderzenia doszło, gdy osobówka skręcała na posesję – to niepotwierdzone wersje. Ruch w miejscu zdarzenia odbywał się przez pewien czas wahadłowo. Te szczegóły uzupełniają obraz manewrów tuż przed stłuczką, choć trzon historii pozostaje ten sam: zawiodła odległość i koncentracja.
Autokar z dziećmi: stres, procedury i zimna krew
W takich chwilach najważniejsza jest rutyna bezpieczeństwa. Kierowca zatrzymuje zestaw, opiekunowie sprawdzają dzieci, numer alarmowy, a potem szybkie oględziny i decyzja służb: kto wymaga badań, jak zabezpieczyć miejsce, jak rozładować emocje małych pasażerów. Według wstępnych ustaleń żadne z dzieci nie potrzebowało pomocy medycznej; skończyło się na strachu i telefonach do rodziców.
Jak podkreśla policja, trzeźwość obu kierujących potwierdzono na miejscu. To ważne, bo odsuwa na bok najczarniejsze scenariusze i ułatwia wyjaśnianie przyczyn – w tym tej podstawowej, czyli dystansu między pojazdami.
Co dalej: odpowiedzialność, koszty i lekcja dla kierowców
Teraz do pracy przystąpią biegli i ubezpieczyciele. W tle pozostaje klasyczny pakiet konsekwencji: mandat lub wniosek do sądu dla sprawcy, podniesione składki OC i – co niemniej istotne – plan naprawy nerwów dzieci, które być może pierwszy raz zobaczyły z bliska akcję ratowniczą. Dla dorosłych to także przypomnienie, że „bezpieczna odległość” to nie frazes z kodeksu, tylko liczby: przy 70 km/h droga hamowania wydłuża się błyskawicznie, a jedna sekunda nieuwagi wystarczy, by zamienić wyjazd w długi dzień na poboczu.
Na razie bilans wypadku autokaru w Januszewicach jest łagodny jak na potencjał tragedii: jeden pobyt w szpitalu i mnóstwo kołaczących serc - zarówno dzieci, jak i ich rodziców. Droga została udrożniona, a dzieci po kontroli wróciły pod opiekę dorosłych.