Dramat w polskim sporcie! Nie żyje ceniony olimpijczyk
Z kadry narodowej na stadionie w Sydney do bieżni lokalnych klubów – Rafał Wójcik potrafił w jednej chwili przejść z wielkich aren do pracy u podstaw. Dziś sportowa Polska pogrążyła się w żałobie - Rafał Wójcik nie żyje. Zmarł w czwartek nad ranem po ciężkiej chorobie, mając 53 lata. O tym, jak walczył, co osiągnął i kogo wychował, opowiadamy bez patosu – tak, jak lubił: konkretnie i do końca.
Olimpijczyk z charakterem
Rafał Wójcik był jednym z tych biegaczy, których pamięta się nie tylko za wyniki, ale za styl. Specjalista od 3000 m z przeszkodami, półfinalista igrzysk w Sydney w 2000 r., a później – z powodzeniem – maratończyk. Na krajowych bieżniach i ulicach potwierdzał klasę: siedem tytułów mistrza Polski w przeszkodach i dwa złota w maratonie to dorobek, który nie potrzebuje przypisów.
Po zakończeniu kariery reprezentacyjnej nie odszedł od sportu – wręcz przeciwnie, przeniósł energię na młodszych, szkoląc w Szczecinie m.in. własnego syna. Tak rodzą się długie tradycje, od których zaczyna się każda dobra sekcja lekkoatletyczna.
Druga prosta: choroba, praca trenerska, codzienność
Kiedy w sierpniu pojawiły się informacje o nowotworze, środowisko natychmiast zareagowało zbiórką i wsparciem. On – jak to on – chciał robić swoje: trenować młodych i planować starty wychowanków.
„Rafał Wójcik nie żyje” to zdanie, którego nikt nie chciał wypowiadać; a jednak w nocy ze środy na czwartek przyszła wiadomość o jego śmierci. Zostawił po sobie nie tylko rekordy i medale, ale gotową do biegania drużynę.
Co zostaje po mistrzu?
Na oficjalnych profilach związku i w mediach pojawiły się te same trzy słowa: żal, szacunek, wdzięczność. Związek przekazał, że Rafał Wójcik zmarł w Szczecinie po walce z bardzo ciężką chorobą, a polska lekkoatletyka „poniosła niepowetowaną stratę”.
Brzmi jak formułka, ale w tym przypadku to sucha prawda – mało kto łączył doświadczenie olimpijczyka z entuzjazmem szkoleniowca. Dla kibiców pozostanie tym, który wskakiwał na przeszkodę lekko, jakby była stopniem do kolejnego etapu. Dla podopiecznych – trenerem, który rozumiał, że bieg to nie tylko wynik, lecz też droga. Pytanie na jutro brzmi: kto przejmie jego grupę, by nie zmarnować rozpędu? Odpowiedź powinna być wspólną sprawą środowiska.
Rafał Wójcik zmarł w nocy ze środy na czwartek w wieku 53 lat. Przed śmiercią zmagał się z czerniakiem złośliwym w III stadium.