Chciała "ukarać" dziecko. Matka przypięła je do fotelika i zostawiła na 15 godzin. Nie przeżyło
Sprawy wyjątkowego okrucieństwa wobec dzieci są wyjątkowo źle postrzegane przez opinię publiczną. Kilka dni temu pewna matka z Florydy usłyszała zarzuty morderstwa pierwszego stopnia za śmierć jej syna, do której doszło prawie miesiąc wcześniej.
Kobiecie grozi nawet kara śmierci za to, czego się dopuściła.
Dziecko zmarło w strasznych męczarniach
24-letnia Rebecca Louise Gussage-Johnston była matką dwuletniego synka. 18 maja zdenerwowała się na swoje dziecko na tyle, że postanowiła mu wymierzyć karę, w ramach której umieściła go w dziecięcym foteliku. Ściśle pospinała go pasami i zostawiła chłopca na 15 godzin w kamperze na parkingu dla ciężarówek.
Ponownie zainteresowała się nim dopiero kolejnego dnia nad ranem. Wtedy chłopiec, który wraz z fotelikiem spadł na podłogę, miał już silne napady padaczkowe i cały drżał.
Na pomoc dziecka było już za późno
Mimo wyraźnych problemów zdrowotnych, jego matka nie zdecydowała się wezwać pomocy. Miała nawet o tym nie pomyśleć, a także widzieć jak chłopiec bierze swój ostatni oddech. Wkrótce kobietę odwiedził jej krewny, którego zaniepokoił stan chłopca i wezwał karetkę. Na ratunek dwulatka było już jednak za późno.
Jak się później okazało, chłopiec był katowany przez matkę od dłuższego czasu. Na jego ciele znajdowały się liczne siniaki i uszkodzenia, ponadto chłopiec leżał w wymiocinach i fekaliach.
Matka zmarłego dziecka aresztowana
Matka chłopca został od razu aresztowana pod zarzutem ciężkiego znęcania się nad dzieckiem. 14 czerwca departament szeryfa ogłosił zarzuty wobec kobiety, po tym jak biuro lekarza sądowego uznało śmierć dwulatka za zabójstwo z powodu poważnego zaniedbania. Rebecca Louise Gussage-Johnston przyznała się do stawianych jej zarzutów.
Jak donosi portal cafemom.com, kilka osób znających kobietę nie mogło uwierzyć w te informacje.
Źróło: o2.pl, cafemom.com