Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > PILNE! Polka deportowana z USA. Zaskakujące okoliczności. "Rozdzielają rodzinę"
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 04.11.2025 18:45

PILNE! Polka deportowana z USA. Zaskakujące okoliczności. "Rozdzielają rodzinę"

PILNE! Polka deportowana z USA. Zaskakujące okoliczności. "Rozdzielają rodzinę"
Fot. Canva/Markus Winkler

Irina Sobierajska dostała zaledwie kilkadziesiąt godzin na wyjazd z USA. Po dwóch dekadach życia w Michigan Polka ma wrócić do kraju, zostawiając za oceanem męża i dorosłe dzieci. Deportacja Polki z USA to zimny biurokratyczny werdykt, ale za paragrafami kryją się ludzie: chory mąż, córka prosząca o „odrobinę serca” urzędników i 20 lat wspomnień, które nie mieszczą się w jednej walizce.

Tło sprawy: 20 lat w Michigan i zegar, który nagle przyspieszył

W piątek, 7 listopada 2025 r., Irina ma wsiąść do samolotu z Detroit Metro Airport i odlecieć do Polski. Kobieta od lat mieszkała w USA, gdzie zbudowała dom, pracowała i wychowywała dzieci. Rodzina podkreśla, że ich codzienność nie różniła się od życia sąsiadów: szkoła, praca, lokalne wydarzenia, więzi sąsiedzkie. Przez lata próbowali zalegalizować pobyt, licząc, że ułożone życie oraz brak konfliktów z prawem pozwolą im zostać. Sytuacja pękła jednak w chwili, gdy służby imigracyjne ICE (federalna agencja ds. egzekwowania prawa imigracyjnego) odrzuciły wniosek o „stay of removal” — zawieszenie deportacji, które mogłoby dać im czas na uporządkowanie formalności.

„Jak można wrócić do kraju, w którym nie ma się dosłownie nic?” — pytała sama zainteresowana w rozmowie z lokalnymi mediami. Córka Patrycja mówiła o łamiącym serce rozdzieleniu rodziny, podkreślając, że całe ich życie jest w Stanach Zjednoczonych. Syn Bernard wspominał o stygmatyzującym traktowaniu matki jak przestępczyni, choć — jak twierdzi — osiemnastoletni pobyt w USA powinien świadczyć o czymś zupełnie innym. Rodzina liczy jeszcze na pomoc prawników i lokalnych społeczności, które zorganizowały kampanię wsparcia, aby spróbować odwrócić decyzję i powstrzymać deportację.

Decyzja ICE: stara sprawa, twarde prawo, zero wyjątków

Według oficjalnego oświadczenia ICE, Irina Sobierajska otrzymała nakaz wydalenia już w 2014 r. za „przekroczenie terminu ważności wizy” (tzw. overstay). Przez lata składała odwołania, ale — jak podkreślają służby — „wykorzystała wszystkie ścieżki prawne”, a obowiązujący nakaz trzeba wykonać. W praktyce oznacza to 48 godzin na spakowanie dorobku życia. Kluczowe dla sprawy jest to, że prawo do pracy nie równa się legalnemu statusowi — można mieć pozwolenie na pracę, a wciąż być uznanym za osobę „unlawful”, czyli przebywającą bez ważnych dokumentów. W tle pozostaje dramat chorego męża Polki (cukrzyca, artretyzm, depresja), który bez opiekunki-partnerki nie wie, jak ułożyć codzienność. „On po prostu nie wie, jak będzie kontynuował życie bez żony” — mówi córka.

Dla jasności: „stay of removal” to wniosek, który czasowo wstrzymuje wykonanie nakazu deportacji. Bywa przyznawany w wyjątkowych okolicznościach (np. ciężka choroba członka rodziny), ale nie jest prawem — to uznaniowa decyzja urzędników. Gdy prośba przepada, zegar rusza, a lot — jak w przypadku Iriny — dostaje konkretną datę i godzinę. W jej sprawie lokalne media w Detroit wskazywały właśnie najbliższy piątek jako dzień rozstania na lotnisku.

Co dalej: rodzina kontra paragrafy i pytanie o granice empatii

Rodzina Sobierajskich rozmawiała z prawnikiem i szukała wsparcia u lokalnych polityków. Pytanie brzmi, czy w gąszczu procedur jest jeszcze margines na ludzką decyzję. Prawo imigracyjne USA jest beznamiętne, a obecny kurs polityczny nie sprzyja łagodzeniu wyroków. Jeśli Irina odleci, zacznie życie od zera w kraju, którego nie widziała od lat. Jeśli zostanie, to tylko dzięki wyjątkowej decyzji albo nowej podstawie prawnej. 

Deportacja Polki z USA rozgrzewa emocje, bo chodzi nie o spór o papier, a o rozdzielenie najbliższych. I tu pojawia się pytanie do czytelników: czy prawo powinno mieć „wyłącznik bezpieczeństwa” na takie rodzinne historie, czy reguły muszą być twarde zawsze i wszędzie?