W nocy z niedzieli na poniedziałek rosyjski samolot wojskowy pojawił się w przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem, co wywołało natychmiastową reakcję polskich sił powietrznych. Według oficjalnych komunikatów, polskie myśliwce zostały wysłane w celu identyfikacji i monitorowania podejrzanego statku powietrznego. Służby w regionie pozostają w stanie podwyższonej gotowości z uwagi na wzrost aktywności militarnej w strategicznym obszarze Morza Bałtyckiego.
W rejonie Oklahomy doszło do próby awaryjnego lądowania wojskowego samolotu, który zniżył lot nad jadącymi pojazdami. Wśród świadków był kierowca Tesli, który zachował opanowanie i ominął maszynę w krytycznym momencie. Nikt nie zginął, a służby potwierdziły, że załoga wyszła z sytuacji o własnych siłach.
Wczorajsza niedziela w Stanach zamieniła się w podróżniczy horror. Tysiące opóźnień, komunikaty o „ground stop” (czyli wstrzymaniu odlotów), nerwowe kolejki do bramek i jeden rekord, którego nikt nie chciał bić: średnio 82 minuty czekania na Newark. Dziś pasażerowie wciąż leczą kaca po chaosie, a branża szuka winnych i… rozwiązań. Źródła mówią jasno: samoloty uziemione w USA to nie jednorazowy wypadek przy pracy, tylko objaw poważniejszego kryzysu.
Podczas niedawnego lotu Wizz Air z Malagi do Warszawy doszło do incydentu z udziałem Daniela Martyniuka. Według relacji pasażerów i załogi zachowanie mężczyzny wymusiło awaryjne lądowanie we Francji, a później interwencję policji. Sprawa budzi pytania o bezpieczeństwo na pokładzie i możliwe konsekwencje prawne. A jak na to zdarzenie zareagowali pasażerowie oraz stewardesy? Szokujące wyznanie.
Podczas lotu z Malagi do Warszawy doszło do poważnego incydentu na pokładzie samolotu Wizz Air. Zachowanie Daniela Martyniuka wymusiło reakcję załogi oraz służb. Przebieg zdarzeń znacząco wpłynął na dalszy bieg lotu oraz sytuację uczestnika incydentu. Okazuje się, że synowi Zenona Martyniuka mogą grozić poważne konsekwencje, w tym finansowe.
Podczas lotu z Malagi do Warszawy doszło do poważnego zakłócenia na pokładzie samolotu. Interwencja załogi oraz reakcja pilotów wpłynęły na przebieg podróży wszystkich pasażerów. Zdarzenie wywołało szeroki odzew zarówno wśród podróżnych, jak i w opinii publicznej. Do incydentu miał przyczynić się syn znanego wokalisty. Wiadomo, co działo się na pokładzie samolotu i jaka była reakcja pasażerów.
Kopenhaga bierze kolejne F-35 i dopełnia flotę do 43 maszyn. Jeszcze niedawno duńscy politycy kręcili nosem na amerykański sprzęt, a po Trumpowych pomysłach ws. Grenlandii nie brakowało głosów „dość tej zależności”. Teraz rząd mówi: bierzemy więcej i szybciej.
Tragedia na pokładzie samolotu LOT poruszyła dziś fanów lotniczych i pasażerów linii z całego świata. Rejs LO26 z Warszawy do Nowego Jorku, obsługiwany boeingiem 787-8 Dreamliner, nie doleciał do celu – po niespełna dwóch godzinach lotu pilot obrał kurs na Kopenhagę i tam lądował awaryjnie.
W cieniu rosnącego napięcia na wschodzie, pewne lotnisko w Polsce ma zmienić swoje oblicze — z portu cywilnego staje się bazą wojskową, zdolną przyjmować największe samoloty transportowe. Które lotnisko i dlaczego?
Piloci zauważyli drony — i jak nożem uciął, ruch na głównym lotnisku Norwegii zamarł tuż po północy z niedzieli na poniedziałek. Przez ponad godzinę kilkanaście samolotów krążyło nad Oslo-Gardermoen, w tym maszyna z Polski. „Niewielkie obiekty” miały pojawić się na podejściu do lądowania. Dopiero nad ranem wszystko wróciło do normy, ale pytania zostały: kto i po co wysłał drony nad lotnisko?
W niedzielny poranek Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że polskie oraz sojusznicze myśliwce zostały skierowane do działań operacyjnych w przestrzeni powietrznej RP. Decyzja zapadła w odpowiedzi na intensywne ataki Rosji na Ukrainę. Wydano oficjalny komunikat.
Drony nad lotniskiem w Monachium sparaliżowały wieczorny ruch – a pasażerowie zamiast w hotelach, lądowali na polowych łóżkach między gate’ami. Brzmi jak scena z serialu? To realne zamieszanie z 2/3 października. Jakie były skutki, co mówią władze i czy to początek nowej „wojny dronów” nad Europą?
Dramatyczne chwile przeżyli pasażerowie lotu z Warszawy do Barcelony, gdy samolot musiał awaryjnie lądować. Incydent miał miejsce niedługo po starcie i na szczęście zakończył się bezpiecznie, choć nie zabrakło nerwów i niepewności. Pojawiły się informacje, co mogło wówczas uderzyć w maszynę.
Poranek na Lotnisku Chopina zaczął się od nerwowego zwrotu akcji - samolot Wizz Air lecący do Barcelony zawrócił do Warszawy. Na płycie lotniska ogłoszono pierwszy stopień zagrożenia, a służby postawiono w gotowości. Na pokładzie było ponad 150 pasażerów.
Chwile grozy przeżyli pasażerowie rejsu Wizz Air z Warszawy do Barcelony. Krótko po starcie załoga wykryła usterkę techniczną i – zgodnie z procedurą – poprosiła o priorytetowy powrót na lotnisko Chopina. Maszyna bezpiecznie wylądowała awaryjnie na Okęciu, na płycie czekały już służby ratownicze. Nikt nie odniósł obrażeń.
Rejs Ryanaira z londyńskiego lotniska Luton do Alicante został przerwany po tym, jak grupa mężczyzn zaczęła zachowywać się agresywnie jeszcze przed startem i później w trakcie lotu. Maszyna musiała awaryjnie lądować w Tuluzie, gdzie na pokład weszli francuscy funkcjonariusze i wyprowadzili kilku pasażerów. Linie potwierdziły zdarzenie i podkreśliły politykę „zero tolerancji” wobec chuligaństwa na pokładzie.
Samolot z Europy dotknął pasa w Charlotte i zaczął zjeżdżać do gate’u jak setki maszyn każdego dnia. A potem – cisza w hangarze i krzyk techników. W komorze podwozia znaleziono ciało pasażera na gapę. „Makabryczne odkrycie” – mówią służby. Co wiemy o tajemniczym locie, który zamienił zwykłe kołowanie w kryminalną zagadkę?
Mieli wylądować na greckiej wyspie, a skończyli uwięzieni w samolocie bez wody, jedzenia i informacji. Pasażerowie czarteru z Warszawy na Zakynthos opowiadają o dwóch nieudanych podejściach, dwóch powrotach do Aten i nerwach, które kipiały jak letni upał. Kulisy tej podróży to podręcznikowy case kryzysu na pokładzie.
Podczas nocnego lotu z Meksyku do Manchesteru jeden z pasażerów przez ok. 8 godzin trzymał dłonie na oparciach foteli przed sobą, skutecznie uniemożliwiając osobom z przodu ich odchylenie. Sytuację nagrał współpasażer — 31-letni Brytyjczyk Gary James (TikTok: @heyimgazza) — a film szybko zdobył miliony wyświetleń i wywołał burzliwą dyskusję w komentarzach.
Lot miał być zwykłą przesiadką do Londynu, a skończył się awaryjnym lądowaniem w Paryżu i interwencją policji. „Ryanair paszporty” to dziś fraza, którą żyją podróżnicze fora: na pokładzie doszło do scen tak absurdalnych, że stewardesy musiały przerwać rejs.
Noc z 25 na 26 września znów należała do dronów — lotnisko w duńskim Aalborgu zostało czasowo zamknięte, a dwa samoloty musiały zawrócić. Drony paraliżujące lotnisko to nie pierwszy taki incydent w Skandynawii w tym tygodniu. Premier Mette Frederiksen ostrzega przed „wojną hybrydową”, a w Kopenhadze słychać jedno pytanie: czy to test obrony i cierpliwości Europy?
Lot Ryanaira z Mediolanu do Londynu musiał awaryjnie lądować w Paryżu, gdy dwóch pasażerów zaczęło niszczyć swoje dokumenty. Jeden z mężczyzn wyrywał kartki z paszportu i próbował je… zjeść, drugi zamknął się w toalecie i usiłował spłukać dokument. Załoga wezwała służby, a pilot zdecydował o natychmiastowym przekierowaniu rejsu. Po lądowaniu na pokład weszła francuska policja, która zatrzymała obydwu mężczyzn; samolot po około dwóch godzinach kontroli wyruszył dalej do Londynu. “Najstraszniejsze 15 min. w moim życiu” - relacjonowała pasażerka.
Czekali na wakacyjny start, a dostali noc na metalowych ławkach. Na Lotnisku Chopina w Warszawie pasażerowie czarteru na Zakynthos utknęli nawet na 14 godzin: najpierw usterka samolotu, potem zmiany decyzji i… żadnego hotelu. Według relacji z terminalu linia miała raz po raz przesuwać godzinę wylotu, a w hali – dzieci, wózek inwalidzki i coraz większe zdenerwowanie. „Polegniemy tu do rana?” – pytali.
23 września 2025 r. Norweska policja zatrzymała w centrum Oslo dwoje cudzoziemców za lot dronem w strefie zakazu — m.in. nad twierdzą Akershus. To odrębny incydent od wczorajszego wstrzymania ruchu na lotnisku Oslo-Gardermoen (OSL) po zgłoszeniach dronów w pobliżu pasów.
Katastrofa samolotu F-16 w Radomiu wstrząsnęła całym krajem. Zginął doświadczony pilot, mjr Maciej „Slab” Krakowian, a odpowiedzi na najważniejsze pytania wciąż szuka prokuratura i komisja badania wypadków. Dziś wiemy więcej: śledczy odczytali zapisy z czarnych skrzynek F-16, które — jak potwierdzono — były sprawne i zawierały pełny zapis technicznych parametrów tragicznego lotu. Analiza materiału trwa.
Połowa lotów odwołana – taką decyzję ogłosiło w niedzielę lotnisko w Brukseli po cyberataku, który sparaliżował automatyczną odprawę biletowo-bagażową. Problemy odbiły się też na Heathrow i w Berlinie. Brzmi jak scenariusz thrillera? Niestety, to realny bałagan na europejskich lotniskach, a pasażerowie znów stoją w kolejkach.
Katastrofa F-16 w Radomiu wciąż rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Jedno z najgorętszych brzmi: co stanie się ze szczątkami samolotu? Śledczy szykują się do żmudnej „układanki” - rekonstrukcji maszyny z odnalezionych fragmentów - i nie wykluczają, że część elementów trafi do zagranicznych laboratoriów producenta. Brzmi jak film? Niestety, to standard w najpoważniejszych sprawach lotniczych.
Kraków-Balice zamarły na około dwie godziny, gdy samolot Enter Air z Antalyi zsunął się z pasa przy lądowaniu i zatrzymał na pasie zieleni. Pasażerów ewakuowano, nikt nie odniósł obrażeń – zapewniają służby. Na płycie lotniska zaroiło się od pojazdów ratowniczych, a przyloty i odloty wstrzymano. Co dokładnie wydarzyło się, gdy samolot wypadł z pasa w Krakowie – i co to oznacza dla podróżnych?