Niewiarygodne! 9-latek wpędził rodziców w ogromne kłopoty. Dramat
Nocne szkolenie pilotów nad Nowym Targiem zamieniło się w nerwową akcję, gdy w kabinie samolotu mignęła zielona smuga. Źródło? Dziecko bawiące się wskaźnikiem laserowym w okolicach osiedla Polana Szaflarska. Incydent z 31 października 2025 r. skończył się interwencją policji i zabezpieczeniem urządzenia. Brzmi jak żart z Halloween, ale konsekwencje są jak najbardziej poważne — również prawne.
Noc, szkolenie i jedna smuga światła
Wieczorem, podczas lotów VFR NOC (to trening latania nocą według przepisów dla lotów z widocznością), piloci zobaczyli w kokpicie wiązkę lasera. Załoga natychmiast wezwała patrol. Funkcjonariusze ustalili sprawcę: to 9-letni chłopiec, a sprawa trafiła do Sądu Rodzinnego. Policja przypomina, że nawet „niewinne” świecenie może oślepić pilota na kluczowej fazie lotu i zakończyć się tragedią. Według relacji mediów zabezpieczono laser i pouczono opiekunów.
A jak bardzo to realne zagrożenie? W podobnych przypadkach piloci dochodzą do siebie całymi dniami, a w skrajnych sytuacjach dochodzi do uszkodzeń wzroku. Właśnie dlatego każde oślepienie traktowane jest jak incydent lotniczy, nawet jeśli „nic się nie stało”. Lokalny port lotniczy i służby mówią jednym głosem: urządzenia laserowe nie powinny trafiać w ręce dzieci i nie służą do „podświetlania” samolotów.
Paragrafy nie mają litości: co grozi za laser w kokpicie
Polskie prawo lotnicze zawiera jasny zakaz: art. 87a zabrania kierowania wiązki lasera w stronę statku powietrznego, jeśli może to spowodować olśnienie lub oślepienie. Za złamanie przepisu grozi grzywna, ograniczenie wolności lub do roku więzienia. A jeśli śledczy uznają, że ktoś sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy (to już art. 174 §1 Kodeksu karnego), wchodzą w grę nawet wieloletnie konsekwencje.
W Nowym Targu sprawą zajmuje się sąd rodzinny, ale to idealny moment, by przypomnieć rodzicom: laser i niebo to duet, który po prostu nie ma prawa się spotkać.
Co dalej: apel do rodziców i branżowy dreszcz
Policja zapowiada dalsze czynności i działania profilaktyczne. Lotnicze środowisko drży na myśl, jak cienka bywa granica między „psikusem” a realnym zagrożeniem. W 2018 r. ULC uruchamiał nawet kampanie informacyjne pod hasłem „Laser to nie zabawka” — dokładnie dlatego, że zjawisko narasta, a skala ryzyka jest większa, niż myśli przeciętny posiadacz świecącego gadżetu.
Gdy mówimy o pilotażu nocnym, 200 mln zł w nowoczesnych maszynach kontra 20-złotowy wskaźnik to różnica, która nie śmieszy nikogo z doświadczeniem w lotnictwie. Czy ten przypadek skłoni szkoły i samorządy do krótkich lekcji bezpieczeństwa na technice i WOS-ie? Branża byłaby za.