Poszła na cmentarz i usłyszała "ciche wołanie" dobiegające z grobu. Od razu chwyciła za telefon!
Pewna kobieta udała się na cmentarz, by odwiedzić grób swoich bliskich. W pewnym momencie, gdy przechodziła alejką między kolejnymi nagrobkami, usłyszała prawdziwy dźwięk grozy — wołanie o pomoc! Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby tego dnia nie wybrała się na cmentarz…
Kobieta na cmentarzu usłyszała wołanie o pomoc
Mieszkankę Lublina na miejskim cmentarzu spotkała sytuacja niczym z horroru. Kobieta wybrała się, aby odwiedzić grób swoich bliskich. Nic nie zapowiadało wstrząsającego przypadku, który miał jej się przytrafić.
Gdy kobieta przechadzała się między kolejnymi alejkami, usłyszała czyjś głos dobiegający jakby z oddali. Okazało się, że gdzieś spomiędzy nagrobków dobiega ciche wołanie o pomoc. Rozejrzała się uważnie i dopiero po chwili zlokalizowała źródło dźwięku. Dobiegał on z… otwartego grobu. Kobieta natychmiast chwyciła za telefon i zadzwoniła po pomoc.
Mężczyzna wpadł do grobu. Niezbędna okazała się reakcja służb
Po tym, jak kobieta zadzwoniła na numer alarmowy, na cmentarz przybyła policja, pogotowie oraz straż pożarna. Powodem tego całego zamieszania okazał się być 60-letni mężczyzna, który wpadł do głębokiego na ponad 5 metrów grobu.
Akcja ratunkowa trwała 40 minut. Po tym czasie, dzięki współpracy służb, udało się wydobyć z dołu poszkodowanego. Jego stan wymagał jednak hospitalizacji. Z relacji kobiety, która usłyszała jego wołanie o pomoc, był cały zakrwawiony. Nasuwa się jednak pytanie, jak 60-latek znalazł się w grobie? Ta historia wydaje się nieprawdopodobna.
Jak mężczyzna znalazł się w grobie?
Okazuje się, że 60-latek wybrał się na cmentarz ul. Białej w Lublinie, by odwiedzić grób swojej mamy. Finał tego wydarzenia okazał się mrożący. Gdy mężczyzna oparł się o płytę nagrobka, ta niespodziewanie zawaliła się, a on sam wpadł do środka razem z gruzami na ponad 5 metrów w dół. Gdyby nie kobieta, która akurat przechodziła w pobliżu i usłyszała jego wołania, nie wiadomo, jak wiele czasu spędziłby pod ziemią.
Starszy mężczyzna oparł się o betonową płytę grobowca swojej matki. Ale w pewnym momencie płyta pękła i mężczyzna wpadł razem z nią do grobu – relacjonował w rozmowie z "Faktem" Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy straży pożarnej w Lublinie.
źródło: se.pl