Rodzinna tragedia w lubelskiej wsi! "Przepraszam mamo, nie płacz, proszę". Podejrzany 13-latek
W Woli Osowińskiej (Lubelszczyzna) 13-latek został zatrzymany w związku ze śmiercią brata. Co wydarzyło się w domu, który dotąd sąsiedzi nazywali „spokojnym”? I co dalej ze sprawą, skoro podejrzany jest nieletni?
Noc grozy
Do dramatu doszło nad ranem 29 października, po godzinie 03:00. Służby wezwał mieszkaniec gminy Borki, który miał natychmiast zaalarmować policję i pogotowie. 17-latek z licznymi ranami został przetransportowany do szpitala, gdzie mimo reanimacji lekarze nie zdołali go uratować. Według wstępnych ustaleń policji wszystko rozegrało się w domu rodziny, którą lokalni mieszkańcy opisywali jako „zwyczajną”, cichą i niebudzącą żadnych podejrzeń. Sąsiedzi twierdzą, że wcześniej nie słyszeli hałasów ani nie widzieli niepokojących sytuacji.
Wstępne informacje przekazywane przez media mówią o nożu zabezpieczonym w pokoju 13-latka. To właśnie na tym przedmiocie skupiły się pierwsze czynności śledczych, którzy prowadzą szczegółowe oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczają ślady mogące pomóc w ustaleniu przebiegu tragedii. Specjaliści analizują zarówno ślady biologiczne, jak i możliwe nagrania z kamer monitoringu znajdujących się w okolicy. Na miejscu pracują również psychologowie, którzy mają pomóc rodzinie oraz ocenić kontekst wydarzeń prowadzących do tragedii. Policja i prokuratura zapowiadają, że więcej informacji zostanie podanych po zakończeniu wstępnych czynności.
Decyzja sądu i słowa, które mrożą
Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim skierował 13-latka na trzy miesiące do schroniska dla nieletnich. To standardowy środek w tak ciężkich sprawach, gdy trzeba zabezpieczyć postępowanie i dobro małoletniego. Chłopiec złożył wyjaśnienia, ale ich treści nie ujawniono. Media cytują zdanie wypowiedziane przez niego tuż po zatrzymaniu:
Przepraszam mamo, nie płacz, proszę - miał powiedzieć 13-latek.
Wiadomo też, że jako 13-latek nie będzie odpowiadał jak dorosły, a w grę wchodzą środki przewidziane w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich.
Dalsze procedury
Śledczy sprawdzają okoliczności, a biegli przebieg zdarzeń i stan psychiczny nieletniego. To historia, która wywraca do góry nogami nie tylko rodzinę, ale i całą społeczność - od klasy szkolnej po sąsiadów, którzy dziś mówią o szoku i żałobie.
W takich sprawach liczy się chłodny dystans instytucji i czułość wobec bliskich ofiary. Resztę dopowiedzą ekspertyzy i sąd rodzinny. Na razie pozostaje pytanie, które słychać w korytarzach szkoły i na wiejskim placu: czy ktokolwiek mógł dostrzec, że nad tym domem zbierają się chmury?