Zbigniew Ziobro nagle przemówił! Stanowcza reakcja na decyzję Sejmu
Krótki cytat, mocny efekt i długie echo. Po głosowaniu w Sejmie Zbigniew Ziobro — z Budapesztu, nie z Wiejskiej — rzucił do kamery. Zabrzmiało jak wyzwanie i jak ulga naraz. Opozycja mówi: przełom. Obóz PiS: polowanie. A wyborcy? Czekają na konkrety: czy były minister sprawiedliwości faktycznie usłyszy 26 zarzutów i czy trafi do aresztu. Co dokładnie powiedział?
Budapeszt zamiast Sejmu
Zacznijmy od faktów. 7 listopada 2025 r. Sejm uchylił immunitet Zbigniewowi Ziobrze i wyraził zgodę na jego zatrzymanie oraz tymczasowy areszt. Polityk nie był w Warszawie — łączył się z TV Republika z Budapesztu. W krótkiej rozmowie stwierdził, że „wyszła na jaw ewidentna ustawka” i uderzył w premiera Donalda Tuska, wskazując na przejmowanie wymiaru sprawiedliwości przez ludzi koalicji rządzącej.
Padły też sugestie o rzekomych planach pokazowego zatrzymania „na gorącym uczynku” — Ziobro twierdzi, że dlatego nie wrócił do kraju.
26 zarzutów, 250 mln i Fundusz Sprawiedliwości
Sedno sprawy to Fundusz Sprawiedliwości — publiczna kasa, która miała pomagać ofiarom przestępstw i wspierać resocjalizację, a która według prokuratury i NIK była wydawana w sposób budzący „poważne wątpliwości”. Prokuratura chce postawić Ziobrze 26 zarzutów, a w tle pojawia się kwota ponad 250 mln zł.
To nie plotka z kuluarów, tylko liczby, które przewijają się w oficjalnych komunikatach i relacjach mediów. Jeśli szukasz szerszego tła i chronologii, zajrzyj do naszego tekstu o wniosku o areszt dla Ziobry — tam zebraliśmy wszystkie kluczowe kroki śledczych i polityczne reakcje, od pierwszych sygnałów po sejmowe głosowania.
Na pytanie dlaczego wrócił do Polski odpowiedział.
To jest niekompetencja Tuska i jego służb, że akurat w takim momencie tego rodzaju wniosek skierowali, bo przecież w przeciwnym razie to były duże szanse, że byłbym w kraju, gdyby w innym terminie ten wniosek zdecydowali się skierować - stwierdził Ziobro.
Następnie dodał cytowany przez “Fakt”.
Rzeczywiście zdecydowałem się w tym momencie nie wrócić do Polski, bo dotarły do mnie informacje z bardzo wiarygodnych źródeł, że ta szajka chciała mnie zatrzymać pod pretekstem jakiegoś działania na gorącym uczynku i w kajdankach doprowadzać(...), abym nie mógł się bronić, abym nie mógł udzielić wywiadu tak jak pani redaktor. No to im się to nie udało - dodał.
Polityka kontra procedury. I co zrobi PiS?
Co dalej? Po pierwsze, piłka jest wciąż po stronie wymiaru sprawiedliwości: decyzje sądu w sprawie aresztu pokażą, czy zarzuty mają „mięso”, czy zostaną na razie na papierze. Po drugie, czeka nas polityczna młócka na pełnej mocy. Jarosław Kaczyński już maluje obraz „nagonki na ciężko chorego człowieka”, zgrabnie mieszając argumenty prawne z emocjami elektoratu. Taka gra na litości i gniewie może skonsolidować twardy elektorat, ale nie zastąpi odpowiedzi na pytania o umowy, przelewy i konkursy z Funduszu.
Ostre słowa Tuska o standardach państwa i „oligarchicznych” nawykach PiS też nie znikną — to ramy, w których rząd będzie tłumaczył każde kolejne działanie prokuratury. Dla widzów tego serialu jest jeszcze jeden „smaczek”: według doniesień Ziobro kalkuluje każdy krok w mediach, bo to dziś jego jedyna realna tarcza. A tarcza w polityce — w przeciwieństwie do immunitetu — nie pęka od jednego głosowania, tylko od serii twardych faktów.