Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Była 19:08, w "Faktach" ogłosili poruszające wieści. Nieprawdopodobne!
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 04.11.2025 19:43

Była 19:08, w "Faktach" ogłosili poruszające wieści. Nieprawdopodobne!

Była 19:08, w "Faktach" ogłosili poruszające wieści. Nieprawdopodobne!
Fot. TVN

W stylu „Faktów” – konkretnie i bez lukru. Służby wkroczyły do obiektu działającego na obrzeżach aglomeracji i przerwały działalność, która — według ustaleń — od dłuższego czasu budziła poważne wątpliwości. Najbardziej niepokojące relacje wskazują na chaos organizacyjny i brak stabilnych warunków dla osób, które tam przebywały. Za drzwiami budynku miały się jednak dziać o wiele gorsze rzeczy.

Kulisy „tanio, szybko, bez pytań”

Nielegalny dom opieki miał działać od 2024 r. Najpierw funkcjonował w prywatnym domu w Wólce Kozłowskiej, gdzie — jak wynika z ustaleń — przyjmowano podopiecznych bez wymaganych zezwoleń i nadzoru. Gdy przeprowadzono pierwsze kontrole, placówka szybko przeniosła się do wynajętego ośrodka w Łazach, co miało stworzyć pozory legalności i odsunąć podejrzenia. Reklama szeptana działała sprawnie: „2,5 tys. zł miesięcznie”. W porównaniu z rynkowymi cenami brzmiało to jak okazja, która dla wielu rodzin w trudnej sytuacji mogła być jedynym realnym wyborem. Jednak — jak opisują świadkowie — za niską ceną kryły się brud, zaniedbanie, strach i przemoc symboliczna, o której seniorzy nie zawsze odważali się mówić wprost.

Kiedy urzędnicy ponownie pojawili się na miejscu w grudniu, mieli usłyszeć, że „placówka już nie działa”. Według relacji, podopiecznych w pośpiechu przewieziono z powrotem do Wólki Kozłowskiej, jakby próbowano ukryć niewygodne fakty przed kontrolerami. Część rodzin mówi o dramatycznych scenach, gdy próbowano dowiedzieć się, gdzie przebywają ich bliscy i w jakim są stanie. Cała sytuacja zaczyna brzmieć jak scenariusz thrillera, nie zaś jak rzeczywistość systemu opieki. A jednak były to realne adresy, realni ludzie i realne krzywdy — sprawa wstrząsnęła lokalną społecznością i ponownie otworzyła dyskusję o konieczności lepszego nadzoru nad prywatnymi formami opieki nad seniorami.

Interwencja służb i pięć zatrzymań

Iskrą był niepozorny szczegół: podczas rodzinnej wizyty krewny 92-latki miał zobaczyć na jej ciele rany i siniaki. Zapowiedział zgłoszenie sprawy do prokuratury. Dalsze sceny rozegrały się jak w reporterskim materiale: policja jedzie do Łaz – pusto. Jedzie do Wólki Kozłowskiej – znajduje wystraszonych seniorów. 

W efekcie zatrzymano pięć osób, w tym właściciela wynajmowanego ośrodka. Matka i syn – Grażyna Ś. i Daniel – trafili do aresztu na trzy miesiące, a właściciel obiektu usłyszał o policyjnym dozorze. To detale, które zwykle padają w telewizyjnym serwisie: daty kontroli (sierpień i grudzień), kwoty, nazwiska z inicjałami, decyzje prokuratury. Wszystko to układa się w opowieść o lukach systemu nadzoru.

Co dalej: kontrole, przepisy i niewygodne pytania

Po takiej historii zwykle rusza lawina: dodatkowe kontrole w powiatach, weryfikacje pozwoleń, telefony od rodzin, które – nie oszukujmy się – często wybierają „tańsze” rozwiązania z bezradności. Prawnicy przypominają: świadczenie całodobowej opieki bez zezwolenia to nie „przysługa sąsiedzka”, tylko działalność z konkretnymi wymogami sanitarnymi i kadrowymi.

Środowisko opiekuńcze domaga się więc prostszych procedur legalizacji i dofinansowania, by szara strefa przestała kusić. A my, jak w wieczornym serwisie, zostawiamy Państwa z pytaniem: ile jeszcze podobnych adresów czeka w kolejce, zanim ktoś znowu zauważy siniaki?