Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Dramat na drodze. Nie żyje 13-latek. "Był WLECZONY przez pojazd ciężarowy"
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 03.11.2025 17:27

Dramat na drodze. Nie żyje 13-latek. "Był WLECZONY przez pojazd ciężarowy"

Dramat na drodze. Nie żyje 13-latek. "Był WLECZONY przez pojazd ciężarowy"
fot. kadr z Facebooka @Policja Nowy Targ

Niedzielny wieczór, ruchliwa „siódemka”, moment nieuwagi i dramat, który poruszył całą okolicę. Wypadek w Spytkowicach zakończył się śmiercią 13-letniego rowerzysty. Śledczy badają, dlaczego ciężarówka nie zatrzymała się od razu i czy o losie chłopca przesądziło samo zderzenie, czy to, co stało się chwilę później. Pierwsze ustalenia rzucają mocne światło na minuty grozy.

Sekundy, które zmieniły wszystko

Do wypadku w Spytkowicach, jak podaje w komunikacie KPP w Nowym Targu, doszło w niedzielę, około godziny 18:00, na drodze krajowej nr 7 – tuż przy skrzyżowaniu z trasą prowadzącą do pobliskiej Wysokiej. Volvo z naczepą jechało w stronę Jabłonki, kiedy pod jego tor jazdy miał wpaść 13-letni rowerzysta. Zginął na miejscu. Za kierownicą siedział 66-letni kierowca ze świętokrzyskiego. Tak brzmi wstępna, oficjalna rekonstrukcja zdarzeń przekazana przez prokuraturę po zabezpieczeniu materiału dowodowego i przesłuchaniu uczestnika zdarzenia.

Tragiczne minuty nie skończyły się na samym uderzeniu. Jak wynika z relacji organów ścigania, ciężarówka nie zatrzymała się od razu – pojazd przejechał jeszcze wyraźny odcinek drogi, a poszkodowany chłopiec znajdował się pod podwoziem. Ten fakt stał się kluczowy dla śledczych, bo od odpowiedzi na pytanie „kiedy dokładnie doszło do zgonu?” może zależeć ewentualna odpowiedzialność karna kierowcy.

Dramat na drodze. Nie żyje 13-latek

Szef nowotarskiej prokuratury rejonowej, Jacek Tętnowski, przekazał, cytowany przez portal 24tp.pl, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że doszło do wtargnięcia 13-latka pod koła pojazdu. Równocześnie kierowca tira podczas przesłuchania miał tłumaczyć, że nie mógł od razu unieruchomić zestawu z powodów technicznych

Na miejscu pracował prokurator i biegły od rekonstrukcji wypadków; zlecono sekcję, która ma rozstrzygnąć, czy chłopiec zmarł wskutek samego zderzenia, czy późniejszego wleczenia pod pojazdem. Od tej odpowiedzi zależeć może kwalifikacja czynu i zakres winy. 

Wypadek w Spytkowicach to kolejny dramat na gęsto uczęszczanym odcinku „siódemki”, gdzie ruch ciężkich zestawów miesza się z lokalnym tranzytem i rowerzystami. Z ustaleń śledczych wynika na razie jedno: według prokuratury to rowerzysta gwałtownie wjechał pod tira. Ale nawet jeśli przyczyna inicjująca jest jasna, pozostaje pytanie o reakcję kierowcy i sprawność układów hamulcowych w kluczowych sekundach po uderzeniu.

Na miejscu wypadku był prokurator i biegły z zakresu badania wypadków drogowych. Zleciliśmy też przeprowadzenie sekcji zwłok chłopca. Mamy nadzieję, że badanie pozwoli ustalić, czy rowerzysta poniósł śmierć w wyniku zderzenia z ciężarówką, czy też nieco później, gdy już był wleczony przez pojazd ciężarowy - mówił Szef nowotarskiej prokuratury rejonowej, Jacek Tętnowski, cytowany przez 24tp.pl.

Co dalej: odpowiedzialność, bezpieczeństwo i trudne pytania

Teraz wszystko w rękach biegłych – sekcja zwłok, oględziny pojazdu i analiza tachografu dadzą odpowiedź, jaka była precyzyjna sekwencja zdarzeń. To od niej zależeć mogą zarzuty: od braku podstaw do odpowiedzialności karnej po poważniejsze kwalifikacje, jeśli potwierdzą się problemy techniczne mające wpływ na zatrzymanie zestawu. Prokuratura podkreśla, że na dziś wersja o nagłym wjechaniu rowerzysty pod koła nie budzi jej wątpliwości, ale śledztwo wciąż trwa.

Wypadek w Spytkowicach boleśnie przypomina, jak cienka jest granica między codzienną drogą do domu a tragedią. Dla kierowców ciężarówek to lekcja o „martwych polach” i bezwładności kilkunastotonowych pojazdów; dla rodziców i młodych rowerzystów – o przewidywaniu toru jazdy i zasadzie ograniczonego zaufania. Gdy biegli odpowiedzą na pytanie, czy o losie 13-latka przesądziło pierwsze uderzenie, czy to, co wydarzyło się kilka sekund później, wróci najtrudniejsze z pytań: jak sprawić, by takie historie na „siódemce” nie powtarzały się już nigdy?