Niebywałe, co ogłosił Trzaskowski! Polacy czekali na Marsz, a zamiast niego... SZOK!
  Rafał Trzaskowski postanowił nie iść w tegorocznym Marszu Niepodległości. Zamiast sporu o megafon i kolejność transparentów proponuje… muzykę. Prezydent Warszawy zaprasza 11 listopada na „Wspólną Niepodległą” na Cytadeli. Brzmi łagodnie? Owszem. Politycznie – to też czytelny sygnał, komu oddaje środek ulic, a komu scenę. I to w roku, w którym obiecał, że „pójdzie razem z wszystkimi”.
Scena zamiast pochodu
Czy wezmę udział w Marszu Niepodległości? Widzę, że to pytanie naprawdę wielu elektryzuje. Część osób powołuje się na moją dawną rozmowę ze Sławomirem Mentzenem - mówił Rafał Trzaskowski na opublikowanym w sieci nagraniu.
Trzaskowski ogłosił, że w Marszu nie weźmie udziału, bo to „impreza jednego środowiska”. Zamiast tego ratusz firmuje wieczorny koncert „Wspólna Niepodległa” – 11 listopada, godz. 18:00, Cytadela, wstęp wolny. Miasto dołącza nawet dodatkowe autobusy, żeby nikt nie tłumaczył się logistyką. To miękka kontrpropozycja: świętujemy razem, ale bez haseł, które od lat rozpalają spór wokół marszu.
Deklaracje kontra rzeczywistość
Kłopot wizerunkowy jest jasny: w kampanii Trzaskowski sugerował wspólny udział w marszu, dziś mówi „nie, dziękuję”. To zwrot, który prawica natychmiast wypunktowała, a liberalny elektorat próbuje tłumaczyć pragmatyzmem.
Kulisy? W ostatnich dniach prezydent stolicy podkreślał, że 11 listopada znów może zostać „zmonopolizowany przez jedną stronę”, więc on wybiera formułę otwartą dla każdego – koncert. Równolegle organizatorzy marszu wracają ze statusem zgromadzenia cyklicznego i hasłem „Jeden naród, silna Polska”, z udziałem m.in. rolników czy kół gospodyń. Dwie Polski, dwa rytmy – ten sam dzień.
Jak widzicie, nigdy nie padła twarda deklaracja. Mówiłem, że może kiedyś nadejdą takie okoliczności, kiedy wszyscy będziemy mogli pójść razem. Niestety, dziś to dalej impreza jednego środowiska. A ja chciałbym, żebyśmy mogli świętować wspólnie - tłumaczy Rafał Trzaskowski.
        
        Co z tego wyniknie?
Po pierwsze, porządek. Marsz przejdzie tradycyjną trasą o 14:00, a miasto – zamiast ścierać się o symbole – skupi ruch uliczny tam, gdzie trzeba, i przeniesie „wspólnotowe” emocje na wieczór. Po drugie, kampanijna pamięć. Przeciwnicy Trzaskowskiego będą mu teraz wypominać, że „obiecywał, a nie poszedł”.
Zwolennicy powiedzą: lepiej śpiewać hymn, niż liczyć race. Po trzecie, przyszłość. Jeśli koncert przyciągnie tłumy, ratusz dostanie gotowy format na kolejne lata – alternatywę bez awantur, ale z politycznym przesłaniem: Warszawa świętuje inkluzywnie. A według kuluarów, line-up ma być wystarczająco „radiowy”, by przyciągnąć także tych, którzy zwykle 11 listopada wybierają kanapę i pilota. Zobaczymy, kto tym razem zrobi większy hałas – głośniki czy megafony.
Uwaga praktyczna: Marsz startuje o 14:00 z ronda Dmowskiego; koncert „Wspólna Niepodległa” o 18:00 na Cytadeli. Jeśli planujesz oba wydarzenia, zostaw sobie zapas na dojazd i kontrole służb. Program koncertu i komunikacja – na serwisie miasta.