PILNE! Jest decyzja prokuratury w sprawie Ziobry. Wszystko jasne
Sejm zdjął immunitet Zbigniewowi Ziobrze, a Prokuratura Krajowa nie czekała ani chwili: wydała postanowienie o postawieniu 26 zarzutów i o zatrzymaniu z przymusowym doprowadzeniem. Problem w tym, że adresata… nie ma w kraju. Polityczny thriller zamienia się w grę w kotka i myszkę. Pytanie brzmi: kto pierwszy mrugnie?
Immunitet spadł, tempo wzrosło
W piątek 7 listopada Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu posła PiS i byłego ministra sprawiedliwości. To otworzyło prokuraturze drogę do decyzji, które zwykle zajmują tygodnie, a tu zapadły błyskawicznie. Według komunikatu śledczych jest już postanowienie o przedstawieniu Ziobrze 26 zarzutów oraz o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do Prokuratury Krajowej. Kłopot? Ziobro przebywa poza Polską, a w ostatnich dniach występował publicznie w Budapeszcie.
Zanim przejdziemy do szczegółów, dwa konteksty do kliknięcia: po pierwsze, nasza wcześniejsza relacja o zdrowiu i problemach prawnych Ziobry – tło, które dziś wraca z pełną mocą. Po drugie, pierwotna depesza o „błyskawicznym ruchu” prokuratury po sejmowym głosowaniu.
Co udało się ustalić?
26 zarzutów i plan B: list gończy albo ENA
Co dokładnie grozi byłemu ministrowi? Wśród 26 punktów prokuratura wymienia m.in. założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą w kontekście zarządzania Funduszem Sprawiedliwości. To najcięższy kaliber, który wywraca do góry nogami narrację, że „to tylko polityka”. Formalnie następne kroki są przewidywalne: jeśli podejrzany nie stawi się na wezwanie, prokuratura może wystąpić o list gończy, a przy pobycie za granicą – o Europejski Nakaz Aresztowania (ENA), czyli europejską „naklejkę” na zatrzymanie w krajach UE. Takie sekwencje działań opisują dziś prawnicy i komentatorzy.
Po stronie politycznej kotłuje się jak w czajniku. Z jednej strony triumfalne wpisy i zapewnienia, że „koniec bezkarności”, z drugiej – obrona narracją o „zemście” obecnej władzy. Ziobro, przemawiając z Budapesztu, przekonywał, że celem jest jego areszt po powrocie do kraju. Emocje podgrzewa i to, że wczorajsze posiedzenia sejmowych gremiów odbywały się bez udziału głównego zainteresowanego.
Co dalej?
Co dalej: polityczny thriller z prawną instrukcją obsługi
Scenariusze są trzy. Pierwszy – klasyczny: powrót, zatrzymanie, zarzuty, decyzja sądu o areszcie lub jego braku. Drugi – międzynarodowy: wniosek o list gończy i ENA, a więc cała machina współpracy z państwem, w którym przebywa polityk. Trzeci – przeciąganie liny, czyli gra na czas, spory proceduralne i polityczna narracja o „polowaniu”. Prawnicy przypominają, że ENA nie jest „atomowym guzikiem” – wymaga decyzji sądu i spełnienia warunków, ale w podobnych sprawach bywa skuteczny.
A smaczek? W kuluarach słychać, że w PiS-ie rośnie nerwowość: każdy kolejny dzień poza Polską to bonus dla prokuratorów, ale też ryzyko dla partii – bo obraz „lidera w podróży” działa na wyborców jak zimny prysznic. Jedni widzą w tym sprytne „kupowanie czasu”, inni – zwyczajną ucieczkę przed kajdankami. Na razie fakty są takie: immunitet zdjęty, prokuratura z decyzjami w ręku, a Budapeszt coraz bliżej polskiej polityki. Dalszy ciąg? Szybciej, niż wielu chciałoby przyznać.