PILNE! Jest wniosek o aresztowanie Ziobry. "Założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą"
Prokuratura Generalna odpaliła polityczną petardę: do Sejmu trafił wniosek nie tylko o uchylenie immunitetu Zbigniewa Ziobry, ale też o jego zatrzymanie i tymczasowy areszt. Zarzuty są poważne.
Kto kogo sprawdza i po co ten pośpiech?
We wtorek, 28 października, rzeczniczka Prokuratury Generalnej Anna Adamiak ogłosiła, że szef resortu i prokurator generalny Waldemar Żurek skierował do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi PiS Zbigniewowi Ziobrze. Co ważniejsze, prokuratura domaga się zgody na zatrzymanie i areszt — to najtwardszy środek, który zwykle rezerwuje się na przypadki „obawy matactwa” lub ucieczki (tymczasowy areszt to izolacja na etapie śledztwa, nie wyrok).
Według śledczych Ziobro miał założyć i kierować zorganizowaną grupą przestępczą (art. 258 §3 k.k., czyli najwyższa półka odpowiedzialności karnej za „grupę” — od 2 do 15 lat), a cały wątek dotyczy wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Padła też liczba, która przebija się przez szum: ponad 150 mln zł. To nie jest zarzut na konferencję — to zarzut na kodeks karny. Źródła? Oficjalny komunikat państwowej prokuratury i relacje głównych mediów potwierdzają zakres wniosku i katalog czynów.
Zbigniew Ziobro w czasie, gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości, założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która przywłaszczyła ponad 150 mln środków z Funduszu Sprawiedliwości - tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Generalnej, prok. Anna Adamiak.
Twarde dane, jeszcze twardsza polityka
Śledztwo ciągnie Zespół Śledczy nr 2 w Prokuraturze Krajowej, powołany do badania Funduszu Sprawiedliwości — to ten sam, który przez rok nabił już kilkadziesiąt zarzutów i chwalił się pierwszym skazaniem w wątku funduszowym (sygnatury, NIK-owskie papiery, nośniki danych, zeznania — pełen katalog dowodowy).
Teraz prokuratura mówi wprost: 26 czynów przypisanych byłemu ministrowi, z czego jeden — „grupa” — jest politycznie zabójczy, bo brzmi jak mafijna metafora, a jest paragrafem. Wniosek do Sejmu obejmuje zgodę na zatrzymanie i areszt, co w praktyce ma zablokować „ucieczkę w chorobę” i telefoniczne ustalanie wersji wydarzeń. To już nie śledcze przecieki, tylko oficjalny papier.
W tle mamy też presję czasu: większość sejmowa chce szybkie głosowanie, opozycja — dłuższą debatę i komisję etyki medialnej w bonusie. Po stronie Ziobry padły słowa o „karkołomnych zarzutach” i „przestępczej szajce u władzy” — to zapowiedź obrony opartej na delegitymizacji prokuratury.
Dla porządku: zorganizowana grupa przestępcza w polskim prawie to co najmniej kilka osób działających według planu, z podziałem ról; kierowanie taką grupą to najwyższy stopień winy w tym typie przestępstw. Przepis art. 258 §3 przewiduje za to wieloletnie więzienie.
Co dalej: głosy, emocje i mały smaczek
Sejm stanie przed wyborem: albo uchyli immunitet (to tarcza posła przed prokuraturą), albo zaryzykuje zarzut, że chroni „swoich”. Głosowanie pokaże nie tylko arytmetykę władzy, ale też dyscyplinę opozycji — wystarczy kilkanaście nieobecności, by narracja dnia wywróciła się do góry nogami. Jeśli izba da zielone światło, sąd rozstrzygnie, czy tymczasowy areszt jest konieczny.
Ten nie jest automatyczny — nawet przy ciężkich zarzutach trzeba wykazać realną obawę matactwa lub ucieczki. Polityczne konsekwencje? Dla Ziobry to walka o reputację i wolność, dla rządzących — test, czy prokuratura potrafi dowieźć sprawę poza konferencyjnym fleszem.