Tego pieszego wyminął cudem syn Sylwii Peretti. "NOWE okoliczności", śledczy przerwali milczenie
Minęły już niemal 2 miesiące od tragicznego wypadku, w którym zginął Patryk Peretti i jego trzech znajomych, ale sprawa w dalszym ciągu nie jest do końca zamknięta. Policja długo miała problem ze zidentyfikowaniem kluczowego świadka całego zdarzenia. Wreszcie pojawiły się nowe ustalenia.
Tragiczny wypadek z udziałem Patryka Perettiego
Nagranie z wypadku zostało opublikowane ku przestrodze kilka godzin po zdarzeniu przez samo miasto Kraków. W pierwszej chwili sugerowano, że to właśnie wspomniany wyżej pierwszy, który wtargnął na jezdnię w miejscu do tego niewyznaczonym, spowodował wypadek.
Dopiero po bardziej dogłębnej analizie nagrań można było stwierdzić, że samochód wpada w poślizg już wcześniej. Co więcej, już na podstawie samego monitoringu można było stwierdzić, że pojazd jechał zdecydowanie za szybko. Z czasem z przechodnia przestano robić prowodyra całej sytuacji.
Przyczyna wypadku
Późniejsze śledztwo dokładnie wyjaśniło, dlaczego do wypadku doszło. Jak informowała prokuratura, jedną z głównych przyczyn był zdecydowanie za duża prędkość. Auto jechało trzykrotnie szybciej, niż w tym miejscu powinno. A to i tak nie było najgorsze wykroczenie.
Badania toksykologiczne wykazały, że prowadzący pojazdem Patryk Peretti nie mógł normalnie nim kierować, bo miał we krwi ponad 2 promile alkoholu! Biorąc pod uwagę te dwa czynniki, wpływ pieszego na wypadek był marginalny. Prokuratura przyznała zresztą, że nie postawi mu zarzutów. Jego zeznania w sprawie mogą być jednak bardzo istotne.
Kim był świadek wypadku?
Mimo wielu nagrań z monitoringu policjanci przez dobry miesiąc nie mogli zidentyfikować pieszego, a ten sam nie zgłaszał się na policję. Wreszcie okazało się, dlaczego tak było. Otóż wspomniany przechodzień to obcokrajowiec, który przyjechał do Polski na krótko.
Teraz jednak prokuratura doszła do porozumienia z zagranicznym wymiarem sprawiedliwości, dzięki czemu udało się ustalić termin przesłuchania świadka w sprawie wypadku. Wreszcie dowiemy się, jak całe zdarzenie wyglądało z jego perspektywy.
Źródło: Fakt