Wszystkie oczy skupiają się teraz na losach Wrocławia, którego mieszkańcy bronią się przed kulminacyjną falą wody. Trwa prawdziwa walka z czasem. Cały czas trwają intensywne prace nad umacnianiem wałów przeciwpowodziowych.
Dziś w nocy do Wrocławia zaczęła docierać kulminacyjna fala powodzi. Miasto miało czas, by się na nią przygotować, dlatego na tę chwilę sytuacja w stolicy Dolnego Śląska jest stabilna. Nie znaczy to jednak, że jest spokojnie. Służby gotowe są na wszelkie ewentualności.
Choć powódź w Polsce trwa już niemal od tygodnia, koszmar jeszcze się nie kończy. Na decydującą walkę wciąż szykuje się Wrocław, do którego fala kulminacyjna miała dotrzeć w nocy. Niestety, swoje już zrobiła, o czym informował sam prezydent miasta.
Choć w naszym kraju walka z powodzią trwa już prawie od tygodnia, koszmar się nie kończy. Wręcz przeciwnie, dla niektórych dopiero się zaczyna. Wrocławianie od kilku dni żyją w napięciu, oczekując na falę kulminacyjną. Ta powoli wpływa do miasta i już robi swoje.
Minął kolejny dzień, podczas którego Polacy walczyli z wielką wodą. Fala wezbraniowa zbliża się do Wrocławia. Dobra wiadomość jest taka, że ma być mniejsza niż początkowo prognozowano. Mieszkańcy już szykują się na walkę z powodzią. Gromadzą nie tylko zapasy żywności i wodę pitną.
Mieszkańcy Wrocławia przygotowują się na decydujące momenty związane z powodzią. Przez rzekę Bystrzycę już przechodzi fala kulminacyjna. Osiągnęła już maksymalny, alarmujący poziom.
Kolejnym punktem na mapie Polski, który został dotknięty powodzią, jest niewątpliwie Wrocław. Rzeka Bystrzyca zaczęła zalewać już Stabłowice. Sytuacja robi się coraz trudniejsza.
Wydawałoby się, że tegoroczna powódź wyrządziła już wystarczająco dużo złego, tymczasem docierają do nas informacje, że fala kulminacyjna zbliża się do Wrocławia. Media donoszą, że Odra zabrała już część słynnych schodków.
Choć kataklizm powodziowy trwa już od kilku dni, niektórzy wciąż żyją w ogromnej niepewności przed żywiołem. Wciąż niepewny jest los Wrocławia, który liczy, że nie powtórzy się sytuacja z 1997 roku. Jak widać, tamtejsi mieszkańcy traktują sytuację szalenie poważnie.
Cały kraj zmaga się z powodzią, jednak Odra wciąż pozostaje nieujarzmiona. Z najnowszych prognoz wynika, że do kryzysu na Dolnym Śląsku może dojść wcześniej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Intensywne opady deszczu spowodowane niżem genueńskim doprowadziły do wylania Odry i jej dorzeczy. Trwa heroiczna walka z powodzią. Wile miast poniosło ogromne straty. Poziom wody nieustannie się podnosi. Prognozy nie są korzystne szczególnie dla Wrocławia.
Dziś z samego rana odbyła się konferencja prasowa sztabu kryzysowego pod przewodnictwem Donalda Tuska. Premier opowiedział o dalszych planach walki z kataklizmem. Niestety, raczej nie miał dobrych informacji. Szczególnie przejmujące są doniesienia z ze Stronia Śląskiego.
W 1997 roku przez powódź najbardziej ucierpiał Wrocław. W związku z tamtym kataklizmem zainwestowano spore pieniądze w różne środki zapobiegawcze, między innymi wielki zbiornik Racibórz Dolny, który do tej pory skutecznie przetrzymywał ogromną masę wody. W nocy doszło jednak do niepokojącego zdarzenia.
Sytuacja pogodowa na południu kraju robi się coraz trudniejsza. Wody jest tak dużo, że trudno nad nią zapanować. W województwie opolskim trwa walka z żywiołem.
Prawie cała Polska otrzymała w ostatnich dniach alerty meteorologiczne, związane z bardzo obfitymi opadami deszczu. Szczególnie mieszkańcy Wrocławia i okolic najbardziej obawiali się scenariusza z 1997 roku, kiedy tamtejsze rejony nawiedziła powódź stulecia.
Prognozy pogody na najbliższe dni budzą strach szczególnie we Wrocławiu. Mieszkańcy muszą się specjalnie przygotować. Ulewy będą bowiem bezlitosne i mogą się skończyć poważnymi podtopieniami, które doprowadzą do powstania licznych szkód. Na jednym z wrocławskich osiedli już wiszą kartki ze specjalnym komunikatem. Co na to mieszkańcy?
Tragiczny przełom w sprawie zniknięcia 24-letniego mieszkańca Wrocławia. Chłopak wyszedł z klubu i zadzwonił do partnerki, przekazał jej krótką informację. To były ostatnie słowa, które od niego usłyszała, 24-latek nigdy nie wrócił już do domu. Teraz policja dokonała wstrząsającego odkrycia.Minęły niemal 3 tygodnie, odkąd 24-letni Bartosz opuścił dom i udał się do klubu. Tuż przed zniknięciem zadzwonił do partnerki, później jego telefon zamilkł. Dramatyczny finał poszukiwań.