Widziała Paulinę Sz. i jej syna chwilę przed tragedią na Bałtyku. Ujawniła, co robiła kobieta
Media wciąż donoszą o nowych informacjach w sprawie wypadku, który wydarzył się 29 czerwca na pokładzie promu Stena Spirit. Wówczas na środku Bałtyku 7-letnie dziecko wpadło do wody, a zaraz za nim do morza rzuciła się matka. Dziennikarzom udało się właśnie porozmawiać z kolejną pasażerką promu, która płynęła razem z Pauliną Sz. i Leszkiem.
Paulina Sz. wrzuciła synka do Bałtyku i sama wskoczyła do morza. Nowe informacje w śledztwie
29 czerwca w godzinach popołudniowych, podczas rejsu promu z Gdyni do Karlskrony, doszło do tragedii. 7-letni Lech wypadł za burtę. Zaraz po nim do wody wpadła jego matka, 36-letnia Paulina Sz. Gdy tylko pozostali pasażerowie zorientowali się, co się stało, akcję ratunkową, do której włączyły się także międzynarodowe jednostki. Polka i jej dziecko zostali wyłowieni z Bałtyku po godzinie, po czym przetransportowano ich helikopterami do szpitala w Szwecji.
Dzień później w oficjalnym komunikacie poinformowano, że Pauliny Sz. i Leszka nie udało się uratować. Rozpoczęto śledztwo, w którym policja polska i szwedzka starała się wspólnie ustalić przebieg wydarzeń, które rozegrały się na promie. Udało im się dotrzeć do szokujących informacji. Sprawa, w której początkowo przedstawiano Polkę jako bohaterkę, zmieniła się o 180 stopni…
Kobieta płynęła tym samym rejsem, co Paulina Sz. i jej syn
Policja niechętnie dzieli się nowymi ustaleniami w śledztwie , które obecnie toczy się w sprawie zabójstwa dziecka i targnięcia się na życie przez jego matkę, Paulinę Sz. Dlatego dziennikarze wielu portali wszczęli własne śledztwo, w którym starają się dociec prawdy. Udało im się porozmawiać z panią Małgorzatą (imię zmienione - red.), która przedstawiła kilka ciekawych szczegółów dot. Polki i jej synka:
Wyszłam na pokład na chwilę, bo nie miałam kurtki, a mocno wiało. Z tyłu zobaczyłam siedzącą w kurtce kobietę, siedziała w cieniu przy ścianie na ławce, obok stał wózek z dzieckiem. Daszek wózka był opuszczony i nie widziałam twarzy dziecka. Ale zwróciłam uwagę, że dziecko było duże, za duże jak na dzieci, które normalnie siedzą w wózku. Kobieta siedziała z opuszczoną głową.
Nowe informacje dot. Pauliny Sz.
Pani Małgorzata dodaje, że 7-latek, który siedział w wózku, był bardzo spokojny. Co ciekawe, już wcześniej media donosiły, iż Leszek miał być w jakimś stopniu niepełnosprawny, a słowa współpasażerki Polaków zdają się to potwierdzać:
Ona siedziała na ławce przy ścianie, w cieniu, tylko stopy dziecka były w słońcu. Chłopiec się nie ruszał, był w pozycji półleżącej, może spał, nie wiem. Dokładnie nie widziałam, bo daszek wózka był opuszczony.
Tymczasem, jak donosi “Fakt”, wiadomo, że 36-letnia Paulina Sz. pochodziła z Grudziądza , ale kilka miesięcy temu przeniosła się z synkiem do Trójmiasta. Z wykształcenia była tłumaczką języka francuskiego, jednak w ostatnich tygodniach nie miała stałej pracy.
źródło: wp.pl