Zostawił samochód na parkingu, kiedy wrócił, od razu zauważył, że coś jest nie tak. To ostrzeżenie dla wszystkich
Kiedy mieszkaniec Poznania zostawiał na parkingu samochód, nie spodziewał się, że po powrocie zastanie taki widok. Od razu zauważył, że coś jest nie tak. List za wycieraczką niósł porażające wyjaśnienie. To mogło się źle skończyć.
Media obiegło zdjęcie listu pozostawionego za wycieraczką jednego z samochodów. Można sobie wyobrazić, że po przeczytaniu go serce Poznaniaka zaczęło być szybciej. To ostrzeżenie dla wszystkich.
Wrócił do samochodu i od razu to zauważył. Mieszkaniec poznania znalazł także list
Niecodziennego odkrycia dokonał we wtorek 25 kwietnia pan Jakub. Kiedy wracał do samochodu, pozostawionego przy Termach Maltańskich w Poznaniu, od razu zauważył, że coś jest nie w porządku. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy był kawałek folii wystający zza wycieraczki. Druga niespodzianka czekała przy kołach — leżących pod nimi kamieni z całą pewnością nie było wcześniej.
W piątek na facebookowym profilu epoznan.pl pojawił się wpis, który zdecydowanie powinien dotrzeć do jak największej liczby kierowców — i nie tylko. Mężczyzna postanowił nagłośnić sprawę i odnaleźć osobę, która zostawiła mu ostrzegawczą wiadomość.
List niósł mrożące wyjaśnienie. Mogło dojść do tragedii
Treść listu pozostawionego za wycieraczką mogła przyprawić o zawrót głowy. Po przeczytaniu ręcznie napisanej wiadomości Poznaniak natychmiast zrozumiał swój błąd.
- Dzień dobry. Auto pozostawione zostało bez hamulca ręcznego. Stoczyło się na drogę i zaparło o krawężnik. Wepchnęliśmy je ponownie na parking i zabezpieczyliśmy kamieniami — przed wyjazdem proszę je usunąć spod tylnych kół i UWAŻAĆ na przyszłość - napisała na kawałku papieru niejaka pani Ania.
- Niestety za słabo zaciągnąłem hamulec ręczy i nie zostawiłem auta na biegu - przyznał we wpisie zażenowany, ale i zaskoczony interwencją adresat.
Tym razem nic się nie stało, jednak strach pomyśleć, do czego mogło dojść, gdyby na drodze staczającego się samochodu znalazł się przypadkiem pieszy, rowerzysta, lub dziecko. Pan Jakub nie krył wdzięczności.
"Dzięki temu nie straciłem wiary w ludzi". Internauta poszukuje autora listu
- Moje nieogarnięcie i ta wiadomość zrobiły mi dzień. Dzięki temu nie straciłem wiary w ludzi. Chciałbym osobiście podziękować za ten list i za przepchanie mojego auta z powrotem na miejsce parkingowe - czytamy w zamieszczonym wpisie.
Z historii pana Jakuba każdy może wyciągnąć wnioski. Nie tylko dotyczące odpowiedniego zabezpieczenia pojazdu, ale także uwrażliwienia na — czasem trudne do przewidzenia i uniknięcia — błędy innych. Zdecydowanie postawa pani Ani i innych uczestników zdarzenia, którzy jej pomogli jest idealnym przykładem.
Zobacz wpis:
Źródło: O2