"Chciałam umyć mężowi auto. Skończyło się rajdem do adwokata"
“Piotrek był moim ideałem. Długo się w nim podkochiwałam, zanim zagadał do mnie na imprezie urodzinowej mojej kuzynki. Wtedy myślałam, że jestem szczęściarą. To było siedem lat temu, a od czterech byliśmy małżeństwem. To znaczy, do dziś. Tego, co zrobił, nigdy mu nie wybaczę” - Rozalia podzieliła się w sieci swoją historią.
"Chciałam posprzątać samochód męża. Nadal nie wierzę w to, co tam znalazłam"
"Zbliżała się nasza 4. rocznica. Z tej okazji Piotrek powiedział, że zabierze mnie na wycieczkę. Oczywiście, to miała być niespodzianka i nie chciał mi powiedzieć, gdzie pojedziemy. Pewne natomiast było to, że weźmiemy jego auto, ponieważ moje było w naprawie. Piotrek kochał swój samochód, jednak zdarzało mu się zapomnieć w nim posprzątać. Wspaniałomyślnie pomyślałam, że go w tym wyręczę.
Pewnego wieczoru wybrał się na kawalerski swojego przyjaciela. Pod jego nieobecność posprzątałam cały dom i już nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Uznałam, że skoro ma mnie zabrać w super miejsce, to w ramach wyjątku, mogę posprzątać mu samochód. To był albo błąd, albo najlepsze, co w życiu zrobiłam — to zależy, jak na to patrzeć. To, co znalazłam w jego aucie, sprawiło, że zamiast na myjnie pojechałam prosto do adwokata."
"W samochodzie mojego faceta znalazłam majtki innej kobiety"
“Jak on mógł mi to zrobić? Kochałam go na zabój, a on mnie zdradził … I to z kim? Z jakąś lalą, która nosi majtki w rozmiarze XS. Zawsze mówił, że uwielbia moje kształty, a przerzucił się na kościotrupa. Nie wierzę!”
Kiedy chciałam poodkurzać w samochodzie Piotra nie dość, że znalazłam pod przednim siedzeniem opakowanie po prezerwatywach (co już dało mi do myślenia, bo nigdy nie robiliśmy tego w samochodzie), to potem trafiłam na czerwone stringi w rozmiarze XS.
Zastanawiałam się, czy to los ze mnie kpi... W momencie, kiedy myślałam, że jestem najszczęśliwsza, okazało się, że mój facet mnie zdradza."
"Następnego dnia od razu po śniadaniu pojechałam do adwokata"
"Całą noc nie spałam, bo wypłakiwałam sobie oczy. Zastanawiałam się, w którym momencie mój mąż mógł zaliczyć skok w bok. Miesiąc temu kupił mi kwiaty bez okazji, niby na przeprosiny po kłótni. Nie spędził wtedy nocy w domu. Tak, to na pewno stało się wtedy.
Przyszedł wtedy taki skruszony, a winę miał wprost wypisaną na twarzy. Myślałam, że to dlatego, że padło pomiędzy nami kilka mocnych słów, ale już wiem, że to na pewno wtedy zaliczył tę panienkę . Jak tylko spojrzy na mnie tymi swoimi oczami, to zmięknę i mu wybaczę. A co jak powie, że woli być z nią? Nie ma, kurczę, mowy. Wstałam i pojechałam prosto do adwokata, żeby złożyć pozew o rozwód. "