Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Duda nie wytrzymał! Aż zbladł, gdy padło nazwisko Ziobry. Co za słowa!
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 09.11.2025 09:51

Duda nie wytrzymał! Aż zbladł, gdy padło nazwisko Ziobry. Co za słowa!

Duda nie wytrzymał! Aż zbladł, gdy padło nazwisko Ziobry. Co za słowa!
fot. KAPIF

Na antenie Telewizji Trwam były prezydent Andrzej Duda wszedł w rolę adwokata Zbigniewa Ziobry, uderzając w rząd i Donalda Tuska. „Jestem ogromnie oburzony” – mówił, kwestionując sens uchylenia immunitetu i wniosku o areszt. Sprawa Ziobry i Funduszu Sprawiedliwości wchodzi tym samym w fazę, która bardziej przypomina thriller niż spór prawny. Źródłem emocji są liczby i decyzje, które padły w ostatnich dniach. 

Emocje w studiu, polityka w tle

Andrzej Duda mówił to, co na prawicy wielu chce usłyszeć: że zarzuty wobec byłego ministra sprawiedliwości są „kuriozalne”, a retoryka rządzących – napędzana „nienawiścią” i „cynizmem”. Padały pytania z gatunku retorycznych: „kto tu jest zorganizowaną grupą przestępczą?”. 

Kto jest zorganizowaną grupą przestępczą? Pan minister Ziobro plus urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, panie sekretarki, które przekazywały dokumenty? […] Gdyby nie to, że to jest tragiczne i że to jest sprawa życia (...) wiemy, że pan minister zmaga się z kłopotami (...), to byłoby to absurdalnie śmieszne, jak w komedii Barei - mówił.

Słowa o „komedii Barei” miały dodać pointy: oto państwo prawa zamienia się – w narracji Dudy – w spektakl. I choć to telewizyjna publicystyka, echo na Wiejskiej jest realne, bo mówimy o sprawie, w której Sejm zdjął immunitet i zgodził się na zatrzymanie posła PiS. 

Jestem zbulwersowany i ogromnie oburzony. (...) Czy jest jakaś obawa matactwa w tej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z powszechnie znanym i rozpoznawalnym politykiem? Prokuratorzy od 2023 r. przesłuchują ludzi w tych sprawach - powiedział.

Twarde dane: immunitet, 26 zarzutów i ABW

Fakty są bezlitosne dla narracji o „burzy w szklance wody”. Sejm uchylił Zbigniewowi Ziobrze immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualny areszt. Prokuratura Krajowa chce postawić 26 zarzutów – rdzeniem jest Fundusz Sprawiedliwości, kasa dla ofiar przestępstw, która według śledczych i kontroli miała być wydawana w sposób budzący „poważne wątpliwości”. Wykonanie postanowienia o zatrzymaniu powierzono ABW (służba zajmująca się bezpieczeństwem wewnętrznym państwa). Ziobro przebywa tymczasem w Budapeszcie. To nie jest film, to kalendarz decyzji z pierwszego tygodnia listopada. 

Kontekst medialny tylko podbija stawkę: na opozycyjnych wobec PiS antenach padają oskarżenia, a politycy rządu mówią wprost o „cierpliwej sprawiedliwości”. Równolegle prawicowi liderzy bronią byłego ministra, wskazując na jego stan zdrowia i „polityczną zemstę”.

Co dalej: polityczny test stresowy dla całej sceny

Jeśli ktoś liczył, że sprawa zniknie w weekendowym zgiełku, to nie ten adres. Duda – dziś już poza Pałacem – nadal ma megafon i potrafi nim huknąć. Pytanie brzmi, czy jego oburzenie coś zmienia: w praktyce decydują prokuratorzy i sądy, a nie studia telewizyjne. A jednak polityka lubi symbole. Były prezydent ustawia ramę: „areszt to przesada, Ziobro to rozpoznawalny polityk, nie ma ryzyka matactwa”. Rząd zaś pokazuje uporczywość: immunitet zdjęty, wniosek o zatrzymanie podpisany, a w tle – publiczne zapewnienia, że „nikt nie stoi ponad prawem”. Ten zgrzyt słychać z obu stron korytarza sejmowego. 

Kuluarowa plotka? W PiS słychać, że jeśli Ziobro wróci, stanie się bohaterem walki z „politycznym wymiarem sprawiedliwości”. Jeśli nie wróci – będzie łatwiej przykleić mu etykietę „uciekiniera”. Brutalna logika kampanii permanentnej. A my, wyborcy, zostajemy z pytaniem mniej efektownym, za to ważniejszym: czy ta sprawa przetestuje nową normalność, w której głośne nazwiska odpowiadają jak zwykli obywatele – bez immunitetu i bez taryfy ulgowej? Odpowiedź powinna paść w dokumentach i orzeczeniach, a nie w bon motach z telewizji. I oby szybciej niż w tempie „komedii Barei”.