Media mają nagranie z miejsca zaginięcia Izy. Widać drugie auto, wiadomo do kogo należy
Cała Polska wciąż żyje zaginięciem Izabeli Parzyszek. Kobieta zaginęła na autostradzie A4 9 sierpnia bieżącego roku i wciąż nie wiadomo, co się z nią stało. Właśnie pojawił się nowy, zaskakujący wątek w tej sprawie. Szczegóły poniżej.
Gdzie jest Izabela Parzyszek?
Kobieta zaginęła 9 sierpnia 2024 roku, gdy jechała z Bolesławca do Wrocławia, aby odebrać swojego tatę ze szpitala. Przed godziną 20 poinformowała bliskich o awarii samochodu, która miała miejsce na 78 kilometrze autostrady A4. Po tym telefonie słuch o niej zaginął.
Samochód został przetransportowany z autostrady do miejsca zamieszkania, czyli do Kruszyna (pow. bolesławiecki - red.), za pomocą lawety, wezwanej na prośbę ojca zaginionej. Tam funkcjonariusze policji dokonali oględzin - mówiła Interii prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Z tych i wcześniejszych informacji wynika, że policja pierwszy raz oglądała auto zaginionej dopiero po tym, jak znajomi Izabeli lawetą przetransportowali je do Kruszyna . Nowe doniesienia Interii rzucają jednak inne światło na tę sprawę.
Nowe informacje ws. zagnięcia Izabeli
Teraz na jaw wyszły nowe informacje w sprawie niedziałającego samochodu zaginionej. Okazało się, że funkcjonariusze policji natknęli się na pojazd już na autostradzie, a nie pod domem znajomych 35-latki, jak wynikało z wcześniejszych zeznań.
Tymczasem okazuje się, że policjanci już po godz. 21.00 natknęli się na autostradzie na pojazd zaginionej kobiety. Tak wynika z filmu, którym dysponuje Interia. Jego autorem jest jeden z kierowców jadących w tamtym czasie autostradą A4. Nagrał całe zdarzenie na wideo rejestratorze. Widać na nim radiowóz policyjny z włączonymi sygnałami świetlnymi stojący za pojazdem zaginionej kobiety - czytamy w Interii.
To dość zaskakujący zwrot w sprawie, który jest niespodzianką także dla prokuratury. Rzeczniczka instytucji twierdzi, że z materiałów przekazanych prokuratorowi wynika coś innego i nie potrafi odnieść się wiadomości nt. nagrania Interii. Ewa Węglarowicz-Makowska poprosiła media o czas na sprawdzenie wszystkich okoliczności.
ZOBACZ TEŻ: Mąż Izabeli Parzyszek ma coś za uszami? Wściekli ludzie zarzucają mu jedno. Burza na prywatnym profilu.
Na jaw wychodzą kolejne fakty w sprawie zaginięcia Izabeli Parzyszek
Sprawa awarii samochodu 35-latki od samego początku wywołuje zamieszanie w śledztwie. Najpierw świadkowie wyznali, że kobieta sama wezwała lawetę, a później okazało się, że poprosiła o to swoich bliskich. Dodatkowo, do tej pory ciężko ustalić, kto dokładnie przetransportował pojazd — jej znajomi, czy służba drogowa.
Warto podkreślić, że w samochodzie został telefon kobiety, przez co niemożliwe jest jej dokładne namierzenie. Z kolei 35-latka wzięła ze sobą plecak, w którym miała wszystkie niezbędne dokumenty.
Należy pamiętać, że zaginięcie kobiety zostało zgłoszone następnego dnia. Policjanci obecni na miejscu mogli tylko zabezpieczyć uszkodzony pojazd na autostradzie, tak jak to robili setki razy wcześniej. Jeśli przy samochodzie były osoby, które czekały na lawetę i nikt z nich policjantom nie powiedział, że zaginęła kobieta, to funkcjonariusze mogli działać po prostu rutynowo, tak, aby zadbać o bezpieczeństwo na autostradzie - tłumaczył jeden z wrocławskich policjantów, który chciał pozostać anonimowy.