Poszła do dyskontu po jedzenie. Obiad mógł się skończyć tragedią
Pani Ewa miała zamiar przygotować pyszny posiłek. Poszła więc na zakupy do popularnego dyskontu pod znaczkiem czerwonego owada, by zakupić niezbędne składniki. Kiedy jednak zaczęła przygotowywać posiłek, niemal zwaliło ją z nóg. W jednym z produktów znalazła coś, co po spożyciu mogło wyrządzić jej ogromną krzywdę!
Klientka chciała przygotować obiad. Znalazła w jedzeniu coś strasznego
Pani Ewa postanowiła podzielić się swoją historią z dziennikarzami “Faktu”. Wyznała dziennikowi, że do tej pory bardzo przepadała za wegetariańskim tofu, popularnym zamiennikiem mięsa, dlatego często i chętnie je jadła. Szczególnie lubiła jego pikantną wersję z płatkami chilli. Produkt jest bardzo prosty w przyrządzeniu , wystarczy pokroić w kostkę, wrzucić na patelnię i podsmażyć. Smak tofu, szczególnie w marynacie, również jest bardzo zachęcający.
Dlatego kobieta nie zawahała się, kupując je podczas zakupów w dyskoncie, z zamiarem przygotowania szybkiego i pełnowartościowego obiadu na następny dzień do pracy. Niestety spotkała ją bardzo niemiła niespodzianka…
To klientka znalazła w swoim jedzeniu. Aż trudno uwierzyć
Podczas przygotowywania wyżej wspomnianego tofu, pani Ewa chciała je delikatnie rozgnieść, by lepiej się usmażyło. To właśnie wtedy dostrzegła na swojej patelni coś, co definitywnie nie powinno się tam znaleźć — szkło!
To był naprawdę spory kawałek. Trudno było go przeoczyć – relacjonuje kobieta dziennikarzom “Faktu”.
Natychmiast zrobiła zdjęcie i wyrzuciła tofu do kosza. Jak dodaje, nie chciała wracać specjalnie do sklepu tylko po to, by wymienić produkt, jednak zdecydowała się napisać do biura obsługi klienta. Zdecydowała się na taki właśnie krok, ponieważ do producenta trudno było wysłać wiadomość. Felerne tofu jest bowiem marką własną dyskontu.
Jak zareagowała obsługa sklepu?
ZOBACZ TEŻ: Matka znalazła ciało 13-letniej córki. Wcześniej minęła się z potencjalnym sprawcą
Klientka dyskontu do dziś czuje awersję do tofu. Wszystko przez to, co w nim znalazła
Pani Ewa szybko otrzymała odpowiedź od pracowników sklepu . Okazała się ona jak najbardziej adekwatna:
Muszę przyznać, że zachowali się porządnie. Szybko odpisali, przeprosili i zapowiedzieli, że oddadzą mi pieniądze i wyjaśnią, skąd szkło w produkcie – opowiada kobieta.
Mimo to sytuacja, która ją spotkała, odcisnęła na niej piętno. Następnym razem poznanianka zastanowi się kilka razy, zanim zakupi tofu w dyskoncie. Na tę chwilę jednak w ogóle nie ma na nie ochoty:
W ogóle ciężko mi teraz jeść. Wszędzie boję się szkła – tłumaczy.
Dodaje, że jej zdaniem szkło dostało się do produktu jeszcze na etapie produkcji:
To było tofu chilli. Myślę, że podczas dodawania tej przyprawy, słoiczek się rozbił. To był ewidentnie fragment słoika. Zaskakuje mnie to, bo z racji wykonywanej pracy widziałam już wiele linii produkcyjnych i zawsze jest tam zachowywana wyjątkowa ostrożność – podsumowała.