W domu ledwo było widać sufit. Złodzieje to chcieli wynieść od polskiej medalistki
Prezenterka TVP Sport bardzo zaangażowała się w pomoc dla powodzian. Sama pochodzi z Dolnego Śląska, dlatego warunki, które tam panują, szczególnie ją poruszają. Opowiedziała o kradzieży, która dotknęła jej poszkodowaną w powodzi rodzinę.
Medalistka mistrzostw świata pochodzi z Dolnego Śląska
Weronika Nowakowska, była znakomita biathlonistka oraz dwukrotna medalistka mistrzostw świata jest obecnie dziennikarką i prezenterką TVP Sport. Nowakowska od lat mieszka w Bieruniu, jednak na Dolnym Śląsku wciąż mieszka jej rodzina . Kilka dni temu Nowakowska poinformowała, że nie mogła skontaktować się ze swoim siostrzeńcem, który postanowił zostać w swoim domu pomimo zalania.
Dziennikarce udało się nawiązać kontakt z rodziną, wszyscy są bezpieczni. Jej rodzina jednak miała do czynienia z próbą włamania do ich całkowicie zalanego domu. Włamywacze chcieli ukraść wyposażenie niezbędne podczas powodzi.
ZOBACZ TEŻ: Druzgocące zdjęcia z Wrocławia. Te miejsca "są już pod wodą"
Chcieli okraść dom rodziny medalistki
Weronika Nowakowska w rozmowie z WP Sportowe Fakty, ujawniła, że jej rodzinę dramat dotknął podwójnie. Dom został doszczętnie zalany, ledwo było widać sufit. Potem doszło tam do włamania.
Gdy woda zaczęła wzbierać, moja siostra ewakuowała się wraz z dzieckiem, ale mój siostrzeniec z żoną zostali, choć ich dom został zalany do sufitu. Wszystko jest do wyrzucenia, muszą teraz usunąć cały szlam, osuszyć budynek i dopiero wtedy będzie wiadomo, jaka jest sytuacja. Ale na pewno jako rodzina pomożemy, damy radę - tlumaczyła Weronika Nowakowska
Gdy tłumaczyła, co spotkało rodzinę jej siostrzeńca, podkreśliła, dlaczego rozumie osoby, które pomimo ewakuacji decydują się pozostawać w domach. Opuszczone domostwa są bardzo narażone na działania szabrowników i włamywaczy.
Najbardziej przykre jest to, że w trakcie tej całej tragedii ktoś uszkodził mu płot i chciał ukraść agregat prądotwórczy. Po prostu nie mam słów, nie mogę tego objąć rozumem. Nawet w takich sytuacjach zdarzają się kradzieże, ktoś wykorzystuje tragedię do złodziejstwa. To jest po prostu bestialstwo. Dlatego trochę rozumiem ludzi, którzy nie uciekali ze swoich domów, tylko chcieli bronić swoich dobytków. To jest po prostu straszne, że muszą o tym myśleć i bronić się przed próbami kradzieży. - ujawniła dziennikarka w rozmowie z WP
Weronika Nowakowska założyła zbiórkę dla powodzian
Weronika Nowakowska urodziła się w Kłodzku. Przeżyła wielką powódź z 1997 roku. Tegoroczna woda wyrządziła w tej miejscowości nie mniejsze szkody. Dziennikarka zdecydowała się pomóc w rozprowadzaniu paczek z najbardziej potrzebnymi produktami, oraz założyła zbiórkę pieniędzy.
Przeżyłam powódź w 1997 roku, więc to pozwala mi trochę szybciej przewidywać i reagować, co może być potrzebne i co można zrobić. Jestem trochę pośrednikiem między tymi, którzy są w potrzebie, a tymi, którzy chcą pomóc
Wytłumaczyła także, dlaczego sama zdecydowała się na założenie takiej zbiórki.
Założyłam ją, bo mam poczucie, że ludzie mogą odczuwać brak zaufania do ogólnych zbiórek. Poza tym ludzie chcieli mi wysyłać pieniądze na zasadzie: "rób z tym to, co uważasz". Nie chciałam być postawiona w takiej sytuacji, choć miło, że ludzie mi ufają. Zaczęłam też zbierać listy potrzeb od poszkodowanych i działać z ludźmi, którzy organizują zbiórki potrzebnych rzeczy i dowożą je na miejsce. Z zebranych pieniędzy na pewno kupimy coś konkretnego, być może wesprzemy konkretną rodzinę
Na swoim Instagramie Weronika Nowakowska aktywnie zamieszcza relacje, na których informuje o przebiegu działań na rzecz powodzian. Ogłasza także bieżące prośby mieszkańców Dolnego Śląska i przekazuje, czego potrzebują.