"Związali mnie". Dziewczyna Łukasza Ż. zabrała głos, to ją zostawili w aucie
Minęły już dwa miesiące od tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. został wydany Polsce z Niemiec i przebywa już w areszcie na Białołęce. Tymczasem głos zabrała jego partnerka, która została poważnie ranna podczas zdarzenia. To, co powiedziała, łamie serca.
Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 15 września na Trasie Łazienkowskiej. To wtedy 26-letni Łukasz Ż. prowadził auto z zawrotną prędkością i uderzył w Forda Focusa , w którym znajdowała się czteroosobowa rodzina. Ojciec dwójki dzieci zmarł, matka i pociechy zostały przewiezione do szpitala z obrażeniami . Kierujący pojazdem, który spowodował wypadek, zbiegł z miejsca zdarzenia.
Wraz z Łukaszem Ż. w aucie przebywała również jego ciężko ranna partnerka oraz trzech innych mężczyzn . Ci nie udzielili pomocy kobiecie i nie pozwalali świadkom zdarzenia na wezwanie karetki pogotowia. Mieli mieć nadzieję, że to na nią spadnie odpowiedzialność za spowodowanie wypadku . Ostatecznie kobieta przeżyła, a jej były partner zbiegł do Niemiec, gdzie został zatrzymany kilka dni później.
Łukasz Ż. jest już w Polsce
Przez ostatnie kilka tygodni trwały procedury ekstradycyjne, dzięki którym sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej miał trafić z powrotem do Polski i postawiony przed sądem . Obecnie, jak donoszą media, znajduje się już w kraju i stawiane są mu zarzuty, za które grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności . One mogą jeszcze jednak ulec zmianie.
Być może prokuratura zmieni lub uzupełni zarzuty, również w zakresie braku udzielenia pomocy ofiarom wypadku. Okoliczności dotyczące ucieczki, ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości oraz uprzednio orzeczone wobec niego przez sądy kary lub środki karne również mogą wpłynąć na dalszy tok śledztwa — wskazuje w rozmowie z Onetem adwokat Konrad Orlik z Kancelarii Orlik & Partners.
W tym momencie Łukasz Ż. znajduje się w Areszcie Śledczym na Białołęce i czeka na dalsze postępowanie. Według doniesień medialnych jeszcze dziś ma zostać doprowadzony do prokuratury.
ZOBACZ TEŻ: Kolejny geniusz w "Jednym z dziesięciu". Jego nazwisko zna już cała Polska
Była partnerka Łukasza Ż. zabrała głos
Paulina K., partnerka Łukasza Ż., z poważnymi obrażeniami wylądowała w szpitalu po wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Dziś czuje się już zdecydowanie lepiej, choć uraz psychiczny z pewnością będzie odczuwalny jeszcze przez dłuższy czas . Teraz postanowiła zabrać głos w sprawie swojego chłopaka i wystąpiła na kanale YouTube “Złamane Prawo”.
Wobec mnie był w porządku i tak samo zachowywał się wobec moich bliskich, a teraz okazuje się, że go nie znałam - mówiła kobieta.
Jak się okazuje, fakt, że Paulina K. została pozostawiona sama sobie po tragicznym wypadku, wywołał u niej olbrzymi szok . Nie spodziewała się, że koledzy jej partnera mogą się tak zachować.
Gdy o tym usłyszałam, nie dowierzałam. Dla nich byłam nikim, zwykłym śmieciem, który podróżował samochodem.
Kobieta opowiedziała również o tym, jak wyglądał jej pobyt w szpitalu. Po tym, jak wybudziła się ze śpiączki, ogarnął ją olbrzymi lęk, z którym ledwo poradziły sobie pielęgniarki .
Pielęgniarki nie mogły mnie uspokoić. Związali mnie. Podczas śpiączki miałam ciągle dziwne sny, jakby cały czas odbywała się scena, powiązana z tym wypadkiem. (…) Czeka mnie jeszcze operacja nosa, plastyka dziąseł. (...) Nie mogę zbyt długo czasu przebywać sama, bo mam ataki paniki. Cały czas jest przy mnie mama, rodzina i moje najbliższe przyjaciółki.