Najpierw powódź, a teraz uderzyły kolejne dramatyczne wieści. "Ratuję się, jak mogę"
Dramat mieszkańców terenów popowodziowych nie zakończył się wraz z odejściem żywiołu. Niestety, dopiero zaczyna się na dobre. Skala zniszczeń jest ogromna, a odbudowywanie tego, co zostało stracone zajmie długie lata. Mieszkańcy Lewina przyznali, że przez brak zainteresowania ze strony mediów, zostali już całkiem sami ze swoimi problemami.
Wielu powodzian marzy o nowym, skromnym lokum
Pani Beata Rozkosz, pochodząca z gminy Lewin Brzeski, miała szczęście i otrzymała kontener mieszkalny, wyposażony w kuchnię i łazienkę. Wcześniej kobieta przez dwa miesiące pomieszkiwała u swojej sąsiadki. Teraz opiekuje się trójką wnucząt, dla których stała się rodziną zastępczą.
W życiu Pani Beaty wydarzyło się wiele trudnych sytuacji. W 2021 roku zmarła jej córka. Niedługo później odszedł też jej mąż. Jakby tego było mało, nagle spadła na nią straszna powódź. Kiedy wojsko proponowało rodzinie przeniesienie do sąsiedniej wsi, Beata odmówiła, bo nie chciała zostawić swoich zwierząt. Zdecydowała wtedy o przeprowadzce tymczasowej do sąsiadki. Dom Pani Beaty uległ całkowitemu zniszczeniu.
Powódź zabrała ze sobą dom Pani Beaty
Na skutek powodzi, w domu Beaty całkowicie uszkodzone są stropy, konstrukcja zaczyna się rozpadać. W niektórych miejscach stoją podpory, aby budynek się nie zawalił. Na drzwiach jej domu wisi tabliczka z informacją o zakazie wchodzenia.
– Nadzór budowlany chciał przeznaczyć budynek do wyburzenia, ale wybłagałam remont u pani inspektor - opowiadała Beata w rozmowie z Faktem
Czekamy na decyzję o pomocy. 200 tys. przyznają albo jeszcze mniej, nie wiadomo, jakie to będą pieniądze. To oszacuje komisja. Na wiosnę materiały i robocizna pójdą w górę, każdy będzie chciał się nachapać i zarobić na powodzianach - przyznała Beata
Teraz powodzianie muszą nauczyć się żyć na nowo. Córka pani Beaty założyła specjalną zbiórkę na remont domu. Zbieranie środków na pewno trochę potrwa, dlatego kobieta tymczasowo musi funkcjonować w kontenerze.
Kupiłam zmywarkę, suszarkę, kuchenkę, lodówkę. Zamówiłam sobie stół i szafę. Nie wiem, gdzie to wcisnę, ale chciałam, żeby to był dom. Czekam na przywóz mebli. Prawie 4 tys. zł wydałam. Jakoś tu muszę mieszkać, nie można żyć ciągle na workach
Teraz dla Pani Beaty i jej rodziny najważniejsze jest, aby przetrwać zimę. Jak się okazuje, nie będzie to wcale łatwe.
ZOBACZ TEŻ: Spalone mleko, nieświeży kurczak i to. Tak pachnie ciało po śmierci
Rodzina Pani Beaty musi przetrwać zimę
Pani Beata przyznaje, że nie jest pewna tego, ile otrzyma środków od państwa na remont swojego zniszczonego domu. W tej chwili skupia się jednak na tym, aby przetrwać wraz z rodziną nadchodzącą zimę.
Dla mnie w tej chwili najważniejsze jest, żeby przetrwać zimę, i żeby na gruzach zaczęło się coś dziać, żebyśmy mogli się tam wprowadzić już w przyszłym roku. Potrzebna jest ekipa remontowa no i pieniądze. Woda była, było dużo chętnych do pomocy. Woda opadła, wszystko ucichło i nagle nie ma nic, zostaliśmy z tym sami. Nie wiem, ile mi państwo da na remont. Ratuję się, jak mogę, żeby cokolwiek zacząć, ale z moich dochodów nie wyremontuję tego domu
Mieszkanka Stroszowic przyznaje, że musi być silna psychicznie. Nie może pokazać swoim wnukom słabości, bo nie chce, aby się załamały. Niestety, wraz z mijaniem 2 miesiąca od kataklizmu, mijają także chęci do działania. Wszyscy zajęli się swoimi sprawami, a powodzianie muszą jakoś dalej żyć i organizować dalszą pracę nad odbudową utraconego dobytku.