Oprawca z Gaików mógł mieć też młodsze cele. Doniesienia przyprawiają o dreszcze
Koszmar Małgorzaty dobiegł już końca. Przez ponad cztery lata nikt nie zainteresował się jej losem. Sąsiedzi coraz częściej mówią jednak o podejrzanym zachowaniu Mateusza J., który przetrzymywał kobietę na terenie swojej posesji. Miał interesować się nieletnimi.
30-latka była przetrzymywana ponad cztery lata
Małgorzata poznała Mateusza J. przez Internet. W styczniu 2019 roku postanowiła się z nim spotkać, to wtedy pojechała do jego domu pod Głogowem . Przez kolejne cztery i pół roku już go nie opuściła z własnej woli. Mężczyzna umieścił ją w budynku gospodarczym znajdującym się na posesji i tam bił, poniżał oraz gwałcił .
30-latka kilkukrotnie była transportowana przez niego do placówek medycznych. Chodziło o złamania kończyn oraz urazy spowodowane napaściami seksualnymi . Nikt nie wziął pod uwagę, że kobieta mogła przechodzić przez piekło. Dopiero ostatnia wizyta w szpitalu, która tym razem dotyczyła wybitego barku, przerwała koszmar, w którym od ponad czterech lat tkwiła Małgorzata .
Nie spełniłam jego oczekiwań seksualnych. A to zdarzało się ostatnio bardzo często. Wtedy byłam bita i nie dostawałam jeść. Karmił mnie lepiej, dopiero jak nie miałam już sił, kiedy bolało mnie w klatce piersiowej - powiedziała w rozmowie z portalem myglogow.pl.
30-latka opuściła już szpital
Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Został objęty tymczasowym aresztem, na przesłuchaniu nie przyznał się do winy. Za to, co miał zrobić 30-latce, grozi mu od 5 do 25 lat pozbawienia wolności . Legnicka prokuratura udostępniła komunikat, z którego możemy wyczytać szczegóły znęcania się nad Małgorzatą .
(…) pozbawił ją wolności ze szczególnym udręczeniem, poprzez przetrzymywanie w nieogrzewanym pomieszczeniu gospodarczym z ograniczonym dostępem do jedzenia, bez dostępu do środków higienicznych, bieżącej wody, prądu, toalety i innych mediów oraz telefonu, jak też bez dostępu do światła słonecznego, a także używał wobec niej przemocy fizycznej poprzez bicie pięścią oraz różnymi przedmiotami po twarzy i całym ciele, kopanie, duszenie, popychanie, szarpanie, wykręcanie rąk, ciągnięcie za włosy, a także używał wobec niej przemocy psychicznej poprzez izolowanie od osób trzecich, kontrolowanie, poniżanie, wyzywanie słowami wulgarnymi, wyprowadzanie z pomieszczenia w kominiarce na głowie, a także wielokrotne doprowadził pokrzywdzoną przemocą lub groźbą do obcowania płciowego, przy czym na skutek tych zachowań w sierpniu 2023 r. pokrzywdzona doznała perforacji przewodu pokarmowego, a w sierpniu 2024 r. rozległej rany lewego dołu pachowego z uszkodzeniem węzłów chłonnych (…) - brzmi fragment komunikatu.
30-letnia kobieta spędziła ostatnie dni w szpitalu , gdzie dochodziła do siebie. Wiemy, że już opuściła placówkę .
ZOBACZ TEŻ: Pamiętacie brata Uli z "BrzydUli"? Został gwiazdą Polsatu, zmienił się niesamowicie
Oprawca 30-latki mógł mieć inne cele?
Przez ponad cztery lata nikt nie podejrzewał, że na posesji 35-latka rozgrywa się koszmar. Nawet jego rodzice, którzy zamieszkiwali ten sam dom, utrzymują, że nie mieli o niczym pojęcia . Sąsiedzi coraz częściej przypominają sobie różne sytuacje, w których Mateusz J. zachowywał się w sposób budzący wątpliwość .
- Zachowywał się bardzo podejrzanie, na przykład stał niedaleko placu zabaw i obserwował nastolatki, potem je śledził - powiedział Super Expressowi jeden z mieszkańców wsi.
- Patrzył mi w okno domu, a gdy go zauważyłam, to szyderczo się śmiał.
- Ze złości, że nas terroryzuje rzuciłem w niego kiedyś kluczem francuskim, bo miałem dość jego dziwactw.
Czy to może oznaczać, że 35-latka interesowały również młodsze kobiety ? Małgorzata mogła nie być jedyną osobą, która chciał skrzywdzić Mateusz J. Funkcjonariusze będą dalej analizować tę sprawę.