“Policja powinna się wytłumaczyć”. Pomyłka przy śledztwie Iwony Wieczorek?
Sprawa Iwony Wieczorek ciągnie się już od niemal czternastu lat. Co jakiś czas pojawiają się przełomowe tropy, które później okazują się być mylące. Wiele osób ma nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Istnieje prawdopodobieństwo, że zauważone auto ma związek z zaginięciem gdańszczanki. Okazuje się jednak, że śledczy mogli popełnić rażący błąd.
Nowy trop w sprawie Iwony Wieczorek?
Kilka dni temu w mediach nastąpiło duże poruszenie w sprawie zaginięcia 19-letniej gdańszczanki . Iwona Wieczorek uczestniczyła w imprezie w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku i ślad po niej zaginął. Sprawa ciągnie się już od niemal czternastu lat, wciąż nie poczyniono w niej żadnych istotnych postępów . Od kilku lat pracuje nad nią krakowskie Archiwum X i to ta grupa śledczych opublikowała niedawno komunikat o potencjalnych nowych tropach .
Chodzi o auto, które zostało zarejestrowane przez kamery w okolicach parku Reagana. To miejsce było jednym z najistotniejszych punktów poszukiwań Iwony Wieczorek w toku śledztwa. Funkcjonariusze uważają, że kierowca nagranego białego fiata może mieć związek ze sprawą.
Policjanci ze stołecznego Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw, którzy prowadzą tę sprawę, uzyskali informację, że związek z zaginięciem kobiety może mieć kierowca białego fiata cinquecento. Pojazd przemieszczał się 17 lipca 2010 roku o godzinie 5:07 w Gdańsku ulicą Pomorską w rejonie Parku Reagana - podaje Komenda Stołeczna Policji.
Sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek zajmuje się były funkcjonariusz CBŚ
Jest jeszcze jedna osoba, która od pewnego czasu próbuje rozwiązać zagadkę związaną ze zniknięciem 19-latki. Były funkcjonariusz CBŚ, Wojciech Koszczyński, nie chce zdradzić, kto wynajął go do poszukiwań . Mówi jedynie, że zrobiła do mieszkanka Gdańska. Mężczyzna od dekady prowadzi swoje własne biuro detektywistyczne, obecnie angażuje się w sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek. Jego zdaniem kierowcą fiata cinquecento może być jeden z ochroniarzy pracujących w pobliskim klubie .
Staramy się ustalić powiązania osób zajmujących się ochroną lokalu, który potocznie zwany jest "Bacówką", a znajduje się na końcu ul. Piastowskiej. Jako były funkcjonariusz CBŚ mam swoje źródła i w tamtym okresie ustaliłem, że ochrona w trójmiejskich lokalach różniła się od tej, jaka jest w tej chwili. Kiedyś ochrona była kwestią wpływów i grup przestępczych. I w tamtym okresie pewna grupa miała swoje wpływy w "Bacówce". Jednym z jej liderów był człowiek, który był Rosjaninem, albo posługiwał się językiem rosyjskim. W tamtym czasie ochronę stanowiła grupa ludzi, czyli np. dwie osoby były w lokalu, a oprócz tego była jeszcze grupa osób na zewnątrz, która wspierała tych ochroniarzy. Ich działania miały taką specyfikę, że przesiadywali w różnych samochodach, czekali i obserwowali okolicę. Jeśli w lokalu dochodziło do jakichś przepychanek, to wkraczali do akcji - tłumaczy w rozmowie z “Faktem”.
Były funkcjonariusz CBŚ zwrócił również uwagę na znajdujący się nieopodal hotelik, który w 2010 roku miał niezbyt dobrą opinię , nierzadko był wynajmowany na godziny. Wojciech Koszczyński się zastanawia, jakie postępy w tej sprawie poczynili śledczy.
ZOBACZ TEŻ: Usunęli ją z nowej czołówki "M jak miłość". Widzowie nie mogą w to uwierzyć
Policja popełniła błąd w sprawie Iwony Wieczorek?
Jest jeszcze jeden istotny element nowego tropu, o którym kilka dni temu poinformowali śledczy . Zarówno były funkcjonariusz CBŚ, który bada sprawę, jak i internauci, zauważyli dość istotny błąd w komunikacie. Chodzi o ulicę, którą jechał biały fiat. Policja wskazała, że auto poruszało się po ulicy Pomorskiej, podczas gdy w rzeczywistości nazywa się ona Piastowska .
Policja pomyliła główne ulice i to jest bardzo zastanawiające. Najważniejsze pytanie jest takie, czy ta pomyłka zaszła już na początku śledztwa, czy dopiero teraz. Oczywiście, taka pomyłka może się zdarzyć policjantom, ale jeżeli doszło do niej na początku śledztwa, to mogła mieć ona bardzo duży wpływ na dalsze losy postępowania. Dlaczego? Wyobraźmy sobie, że policjant ocenił, że to zdjęcie zostało zrobione kilkaset metrów dalej. W efekcie mógł uznać, że jest ono nieistotne dla sprawy. Jeżeli okazuje się, że jest to ulica znajdująca się bardzo blisko wejścia nr 63, to ujęcie tego auta ma zupełnie inne znaczenie dla sprawy. Myślę, że policja powinna wytłumaczyć się opinii publicznej z tej pomyłki - skomentował tę pomyłkę Wojciech Koszczyński.