Skazano ją na 25 lat odsiadki. Miała dokonać zbrodni w luksusowym butiku: "Ślad zapachowy"
Tą zbrodnią żyła niegdyś cała Polska. Był rok 1997, kiedy w luksusowym butiku przy ul. Nowy Świat w Warszawie doszło do strzelaniny. Zginął wówczas młody mężczyzna. Jego żona Anna J. do tej pory utrzymuje, że za spust pociągnęła Beata Pasik. Kobieta została uznana na winną i skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Chociaż swoje już odsiedziała, nadal walczy o sprawiedliwość.
Był 1997 rok. W luksusowym butiku w Warszawie doszło do strzelaniny
Anna J. i Beata Pasik niegdyś były koleżankami z pracy. Potem spotkały się w sądzie, a okoliczności były dramatyczne. Anna J. do tej pory utrzymuje, że to właśnie Beata Pasik, strzelając z pistoletu, raniła ją i jej męża. 26-letni wówczas Daniel otrzymał cios w klatkę piersiową i w głowę. Zmarł na miejscu.
Był dokładnie 16 grudnia 1997 roku, kiedy w butiku Ultimo przy warszawskim Nowym Świecie doszło do strzelaniny . Okoliczności sprawy nadal są niejasne i pozostawiają wiele do życzenia. Pewne jest jedno - Daniel J. zginął na oczach żony, a ona utrzymuje, że za spust pociągnęła Beata Pasik.
Beata Pasik odsiedziała swój wyrok. Teraz walczy o sprawiedliwość
Chociaż Beata Pasik została prawomocnie skazana przez sąd, do zarzuconego czynu nigdy się nie przyznała. O jej winie świadczyły zeznania Anny i ślad zapachowy odkryty na kasetce, z której zabrano pieniądze.
Warto podkreślić, że sąd początkowo uniewinnił Beatę Pasik. Jednak z czasem sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. Ten najpierw także uznał ją za niewinną. Dopiero dwa lata później wydał wyrok na jej niekorzyść - skazał ją na 25 lat pozbawienia wolności.
Obecnie Beata Pasik opuściła już więzienne mury i walczy o sprawiedliwość. Nie chce być do końca swojego życia nazywana morderczynią.
Niejasne okoliczności zabójstwa w butiku Ultimo
Beata Pasik pojawiła się niegdyś w Polsat News. Wówczas reporter zapytał ją, dlaczego nie odpuści, skoro już wyszła na wolność.
Ja nie chcę zapomnieć, proszę pana. Ja nie jestem oskarżona o bułkę czy o kradzież parówki. Nie chcę chodzić z takim piętnem do końca życia, że jestem morderczynią - wyjaśniła.
Okoliczności całego zdarzenia są nadal bardzo niejasne. Wiele wskazuje na to, że Daniel J. mógł zginąć w wyniku porachunków mafii. Warszawa w latach 90. nie była zbyt bezpiecznym miejscem.
Dzień wcześniej do sklepu przyszła młoda kobieta, która przekazała pracownikom list. Podobno ktoś napisał “połknąłeś śledzia, nie żyjesz”, a to w gangsterskim slangu oznacza wyrok - podało niedługo po zbrodni "Życie Warszawy".
Czy Beata Pasik jest tylko płotką, na którą ktoś postanowił zrzucić winę? Jedno jest pewne - 27 lat później w całej sprawie nadal jest zbyt dużo niewiadomych.