Życie straciły 4 osoby. To jednak nie koniec listy tragedii w Namysłowie
Po ostatniej tragedii w Namysłowie, w której życie straciły 4 osoby, wśród lokalnej społeczności odżyły wspomnienia sprzed lat. 70 lat temu w okolicach rozegrał się prawdziwy dramat, którego treść przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Zginęło wówczas więcej osób, zbrodnia krewnego pozbawiła życia aż 7 osób. ”W świadomości mieszkańców obie tragedie zostaną na wieki” - podkreślał burmistrz Namysłowa.
7 grudnia odbędzie się pogrzeb ofiar własnego krewnego
7 grudnia br. odbędzie się uroczysty pogrzeb ofiar rodzinnej tragedii, która wydarzyła się w Namysłowie. Krzysztof K., przyjechał na rodzinny obiad z bronią maszynową. Mężczyzna podczas spotkania oddał celne strzały w kierunku swojego ojca i starszego brata. Zamordował również swoją matkę. Niedługo później sam popełnił samobójstwo. Prawdopodobnie dwoje pozostałych braci, którym nie udało się dojechać na miejsce, uszło z życiem tylko dlatego, że nie pojawili się na obiedzie.
Po tej strasznej tragedii mieszkańcy wspominają podobną sytuację, która miała miejsce lata temu. Wówczas z rąk oprawcy zginęło aż 7 osób. Wszyscy byli jego krewnymi.
70 lat temu w okolicach Namysłowa wydarzyła się podobna tragedia
19 sierpnia 1957 r., 19-letni Edmund Słaby przyjechał do swojej cioci, która zamieszkiwała Smarchowice Małe na Opolszczyźnie. Nastolatek był poszukiwany przez policję za włamanie do wagonu. Zdesperowany chłopak potrzebował pieniędzy, jednak z wagonu udało mu się wynieść tylko instrumenty muzyczne, które tam znalazł. Za kradzież groziło mu pół roku pozbawienia wolności. Edmund postanowił, że nie pozwoli się ująć i za radą swojej mamy uciekł do ciotki z rodziny Heluszków , która od razu przyjęła go pod swój dach.
Nastolatek regularnie podsłuchiwał rozmowy swojego wujostwa, z których wynikało, że mogą mieć sporo gotówki, której obsesyjnie pragnął. Aby się wzbogacić, wpadł na dramatyczny, bezkompromisowy plan. Postanowił zabić członków swojej rodziny. Najpierw użył trutki dla szczurów, której dosypał do zupy , jednak nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Wtedy nastolatek sięgnął po niezwykle brutalne środki i popełnił wielką zbrodnię.
ZOBACZ TEŻ: Zaginął profesor renomowanej uczelni. Zostawił żonie notatkę, jej treść poraża
Edmund bezlitośnie pozbawił życia 7 członków swojej rodziny
19-latek zaledwie w ciągu godziny zabił 7 osób w rodzinie Heluszków. Najpierw zaatakował siekierą swego wuja, potem przypuścił atak na ciotkę. Swoich kuzynów udusił drutem, który zaciskał im wokół szyi. Najmłodszych krewnych dusił rękami. Dzieci miały 17, 16, 12 oraz 9 lat. Edmund nie oszczędził także 4-miesięcznej córeczki wujostwa. Udusił ją, kiedy spała w łóżeczku.
Kiedy dokonał zbrodni, przeszukał dom, w którym znalazł 4,5 tys. złotych. Za gotówkę kupił sobie luksusowe ubranie i zegarek. Próbował zatrzeć po sobie ślady, jednak niedługo później został zatrzymany. Otrzymał wyrok, który został wykonany w takiej formule jako ostatni w województwie opolskim.
Edmund otrzymał wyrok śmierci
19-latek został skazany przez sąd na karę śmierci. Egzekucję przeprowadzono 9 września 1959 r. w Opolu. Edmund został powieszony. Była to ostatnia taka kara wykonana w województwie opolskim.
Grób rodziny Heluszków położony jest na cmentarzu w Namysłowie. Mieszkańcy Smarchowic Małych mimo upływu czasu wciąż pamiętają o tej strasznej tragedii i starają się pielęgnować nagrobek. Przeprowadzano również zbiórkę pieniędzy na jego renowację.