Mąż Anny poszedł siedzieć za odebranie jej życia, ale ciała nie ma do dziś
Anna i Marek wraz z córką Dominiką tworzyli zwyczajną rodzinę, która mieszkała w Czeladzi nieopodal Katowic. Córeczka pary przyszła na świat w 2010 roku, a dwa lata później została półsierotą. Anna Garska przepadła jak kamień w wodę. Mąż początkowo utrzymywał, że żona zaginęła. Dowody jednak świadczyły przeciwko niemu. Marek poszedł siedzieć na 25 lat. Ciała nie odnaleziono do dziś.
Anna Garska zaginęła w tajemniczych okolicznościach
Tworzyli z pozoru normalną rodzinę i ciężko pracowali, aby utrzymać dziecko. Ona w ZUS-ie, on jako policjant. Myśleli nawet o powiększeniu rodziny, jednak aby ich pragnienie się spełniło, Anna musiała poddać się zabiegowi usunięcia migdałków.
Marek był z wykształcenia prawnikiem, poza tym znał się na komputerach. Inaczej mówiąc, był człowiekiem wielu talentów. Anna i Dominika były dla niego ważne, jednak pogubił się w pewnym momencie. Mężczyzna miał nawiązać romans z Wiolettą, która później zostanie posądzona o składanie fałszywych zeznań.
Pewnej upalnej nocy, 7 lipca 2012 roku Anna miała wyjść z domu, do którego nie wróciła do tej pory. Poszukiwania nie przyniosły praktycznie żadnych rezultatów. Dlatego śledczy zaczęli przyglądać się jej mężowi. Niebywałe, co odkryli. Do końca utrzymywał, że jest niewinny. To, co kupił dzień wcześniej w sklepie, mówi wszystko.
Policja zaczyna podejrzewać Marka o zabójstwo żony
Kiedy Anna nie pojawiła się w pracy , jej koleżanki myślały, że poszła na zabieg. Marek w rozmowach z kolegami zaczął przebąkiwać, że żona wyszła z domu i już nie wróciła. W końcu zgłosił zaginięcie. Osoby, które miały z nim kontakt, utrzymują jednak, że specjalnie nie rozpaczał, wręcz był dziwnie opanowany.
Wioletta nie była jedyną kobietą, z którą Marek uwikłał się w romans. Oprócz niej, była jeszcze Agnieszka i Justyna. W życiu Marka nie było już miejsca dla Anny… Czy to była wystarczająca motywacja, aby odebrać jej życie? Marek utrzymuje, że nie. Prawda okazuje się jednak nie leżeć po jego stronie.
W zeznaniach Marka nie zgadza się wiele rzeczy, przez co policja zaczyna mu się dokładnie przyglądać. Teściową mężczyzny także zastanawia fakt, że jest taki opanowany. Nie rozpacza po żonie, nie próbuje jej szukać. W końcu po namowach przełożonego zgadza się na badanie wariografem. Wcześniej googluje, jak oszukać urządzenie.
Marek usłyszał wyrok. Ciała jego żony nie odnaleziono do tej pory
Marek był coraz bardziej przyparty do ściany, a dowody wpływały na jego niekorzyść. Dwa lata wcześniej kupił dwie walizki (planował zabójstwo tyle czasu?), z kolei dzień wcześniej kupił w aptece środek nasenny o działaniu podobnym do pigułki gwałtu. Jeszcze innego dnia kupił w sklepie budowalnym 100 kg zaprawy murarskiej, pięć 70-litrowych worków foliowych, rękawice lateksowe i 1,5 m sznura o grubości 20 mm. Z testów przeprowadzonych przez policję wynika, że osoba postury zaginionej mogła zmieścić się w walizce kupionej przez Marka.
Marek na wszystko miał odpowiedź, jednak jego słowa nie pokrywały się z rzeczywistością. W sprawie brał udział nawet jasnowidz Jackowski. W końcu mąż Anny usłyszał wyrok sądu - 15 lat pozbawienia wolności. Rok później Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił wyrok pierwszej instancji i skazał Marka G. na 25 lat więzienia. Gdzie spoczywa ciało Anny? Tę tajemnicę zapewne Marek zabierze ze sobą do grobu.