10-letni Oluś zginął tragicznie. Jego oprawca jest już na wolności
Nie ma większej tragedii dla rodzica, niż strata ukochanego dziecka. W szczególności, jeżeli okoliczności śmierci malucha, są tak szokujące. Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Z rąk okrutnego oprawcy życie stracił 10-letni Olek. Jego ojciec po 30 latach od tragedii, nadal nie potrafi poradzić sobie ze stratą, i wiedzie życie w nieustającej żałobie. Sprawca pozostaje na wolności.
Tragedia z 1996 roku poruszyła całą Polskę do łez
22 stycznia 1996 roku, były prawnik, sędzia, uzależniony od hazardu Krzysztof F. spotkał 10-letniego Olka Ruminkiewicza w osiedlowym sklepie z grami. Oluś był synem lokalnego biznesmena z Konina. Dziecko znało mężczyznę, dlatego nie obawiało się jego osoby. Krzysztof F. miał poważne kłopoty finansowe, kilka dni wcześniej pożyczał znaczne kwoty pieniężne. Wpadł na okrutny pomysł, który postanowił zrealizować.
Mężczyzna porwał Olka, żeby wymusić okup od jego majętnego taty. Ojciec chłopca opowiadał, że nie wiedział o kłopotach Krzysztofa F.
Porywacz zabił 10-letniego Olusia
Początkowo Krzysztof F. zażądał od ojca Olusia 300 tysięcy złotych. W drodze negocjacji kwota zeszła do 100 tysięcy. Niestety, kiedy panowie próbowali się „dogadać”, dziecko już nie żyło. Sprawca udusił chłopca kablem od telewizora. Jego ciało ukrył w głębokiej studzience, w sadzie położonym na obrzeżach miasta. Zwłoki przykrył jeszcze gałęziami.
Krzysztof F. zapewniał, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem Olusia, a to, że dziecko pozostaje nieodnalezione, wykorzystał jako pretekst, do zdobycia pieniędzy. Złamał się 27 marca, kiedy wyznał służbom, gdzie ukrył ciało chłopca. Próbował się jeszcze bronić, kłamiąc. Opowiadał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, kiedy schodził z Olusiem do jego siłowni po schodach. Dziecko miało spaść i stracić przytomność.
Badania i procedury prowadzone przez patomorfologów nie pozostawiły najmniejszych wątpliwości. Szybko ustalono, że prawdziwą przyczyną śmierci dziecka było brutalne uduszenie. Sprawca tej strasznej zbrodni pozostaje dzisiaj na wolności.
ZOBACZ TEŻ: Popularna zabawa na Halloween mogła skończyć się tragicznie. Wstrząsające zdjęcie
Zabójca 10-letniego Olusia pozostaje na wolności
Krzysztof F. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Jego wyrok dobiegł końca, dlatego mężczyzna postanowił ułożyć sobie życie na nowo. Przeprowadził się do Łodzi, pracuje w sklepie. Nie zamierza płacić także ojcu Olka odszkodowania za wyrządzone krzywdy. Krzysztof F. nie posiada obecnie majątku i pracuje za minimalną pensję, dlatego próby wyegzekwowania od niego pieniędzy są bezskuteczne.
Ojciec Olusia do dzisiaj mierzy się z ogromną traumą i cierpieniem. Przyznał, że w jego przypadku czas nie leczy ran.
Nie pomagały mi spotkania z psychologami. Nie mogłem przejść obojętnie obok tych zdjęć. Zawsze musiałem dotykać fotografii Olusia - opowiada. Rok po tragedii rozwiódł się z żoną. Rozeszliśmy się w zgodzie, ale też i w wielkiej żałobie i depresji - dodaje mężczyzna, który przez ostatnie 28 lat każdego dnia próbuje radzić sobie ze swoją traumą. - mówił tata Olka w Super Expressie
Mężczyzna nie był w stanie normalnie funkcjonować po śmierci swojego ukochanego synka. Wyprzedał cały majątek i rozwiódł się z żoną. Sprawa jego rodzinnego dramatu została przekazana w sierpniu do ministra Adama Bodnara. Na ten moment, tata Olusia nie otrzymał żadnej odpowiedzi.