Tylko u nas: Dramatyczne napisy przy brzegach. Już nawet tego brakuje
Choć kataklizm powodziowy trwa już od kilku dni, niektórzy wciąż żyją w ogromnej niepewności przed żywiołem. Wciąż niepewny jest los Wrocławia, który liczy, że nie powtórzy się sytuacja z 1997 roku. Jak widać, tamtejsi mieszkańcy traktują sytuację szalenie poważnie.
Kiedy powódź dojdzie do Wrocławia?
Dolnośląskie miejscowości są już zalewane przez falę powodziową od kilku dni. Najbardziej do tej pory ucierpiały Głuchołazy, Stronie Śląskie i Kłodzko. W niektórych miejscach poziom wody dochodził do wysokości pierwszego piętra. Prąd porywał samochody, w tym wozy strażackie, a w kilku przypadkach - nawet całe domy!
Podobne fale nawiedziły już także Nysę czy Jelenią Górę. Woda wciąż spływa jednak do Wrocławia. Eksperci szacują, że fala pojawi się w stolicy Dolnego Śląska jutro wieczorem, a szczyt powodziowy może utrzymywać się nawet do piątku.
Wrocław liczy na Racibórz Dolny
Kluczowy w walce o Wrocław będzie zbiornik Racibórz Dolny. Ogromna inwestycja miała zapobiec, by miasto kiedykolwiek było jeszcze tak zalane jak 27 lat temu. Niestety, żywioł bardzo sprawdza możliwości gigantycznej konstrukcji. Według medialnych doniesień ta już jest wypełniona w 80%.
Co gorsza, w nocy trwały tam prace naprawcze! Doszukano się bowiem przecieku. Do pracy momentalnie zaangażowano jednak służby, w tym wojsko i awarię udało się załatać. Oby kolejne już się nie pojawiły.
Wrocławianie szykują się na powódź
Choć we Wrocławiu jest jeszcze względnie sucho, trudno mówi o spokoju. Woda już wzbiera, a mieszkańcy, by nie powtórzyć błędów z przeszłości, przygotowują się najbardziej, jak się da. Ci, którzy nieco się z tym spóźnili, teraz mogą mieć problemy. W wielu miejscach, w których wydawano worki z piaskiem, już go brakuje!