Ludzie stworzyli łańcuch, worki leciały z rąk do rąk. Nagle w nocy pojawiły się śmigłowce
Ostatnia noc okazała się szczególnie trudna w Nysie. Służby ratunkowe walczyły o utrzymanie wału na Nysie Kłodzkiej. Miasto na razie udało się ochronić przed zalaniem. Duży wkład w to zwycięstwo z żywiołem mieli mieszkańcy. Wspólny cel zjednoczył ich w obliczu tragedii.
Mieszkańcy województwa opolskiego walczą z powodzią
To była jedna z najtrudniejszych nocy w historii Nysy. Wiele godzin trwała naprawa wału przy moście Kościuszki. Sytuacja w okolicznych miastach i miejscowościach nie przedstawia się o wiele lepiej. Władze Lewina Brzeskiego wezwały ludność do samoewakuacji. Jak relacjonowali ratownicy WOPR, mimo zagrożenia wiele osób pozostało w swoich mieszkaniach i nie chcieli pomocy.
W Brzegu kluczowe były działania związane z ratowaniem oczyszczalni ścieków. Natomiast dolne tereny Starego Paczkowa, Paczkowa i Kozielna zostały bezwzględnie ewakuowane, ponieważ został uszkodzony zbiornik Topola na Nysie Kłodzkiej.
Ledwo udało się załatać wał w Nysie, a tu takie coś. Dramat na naszych oczach Przejmujący komunikat Tuska. Tam po fali jest jeszcze gorzej niż w trakcieDramat rozegrał się nad ranem. Nysa mogła zalać miasto
Udało się powstrzymać Nysę Kłodzką przed pełnym zalaniem miasta Nysa . Główna walka toczyła się wokół terenów rekreacyjnych, zatem nie było potrzeby zarządzania ewakuacji na wielką skalę. Burmistrz miasta — Kordian Kolbiarz docenił pomoc mieszkańców w umacnianiu wałów na rzece. W środku nocy w rozmowie z RMF FM powiedział:
Mamy nadzieję, że Nysa uratuje się przed zalaniem. To najważniejsza noc w XXI-wiecznej historii miasta.
Dariusz Pryga z nyskiej straży pożarnej poinformował, że w tej chwili najgorsze co może się wydarzyć to zwiększenie zrzutu wody. Wyraził jednak nadzieję, że podjęte działania na wałach uchronią miasto przed takim obrotem spraw.
Heroizm mieszkańców Nysy
Ponad dwa tysiące mieszkańców zaangażowało się w pomoc. Najpierw ładowali worki z piaskiem i przywozili je na wały własnymi samochodami. Następnie ochotnicy utworzyli łańcuch i przekazywali sobie worki z rąk do rąk, aby ostatecznie umieścić na wale. Walka była żmudna, do akcji włączyły się wojskowe helikoptery. Na czas, w którym zrzucały big bagi, ludzie zostali wycofani z wałów na bezpieczną odległość.
Gdy już wydawało się, że kryzys został zażegnany, pojawiła się kolejna wyrwa. Do zdarzenia doszło we wtorek nad ranem. Na szczęście i ją udało się załatać. Teraz sytuacja jest stabilna, jednak wszystko zależy od tego, czy tamtejsze jezioro się nie przepełni.