Potężne utrudnienie w warszawskim metrze. Niecodzienny incydent sparaliżował ruch

Wieczorny szczyt i niemałe zaskoczenie. Pies w tunelu metra M1 zatrzymał pociągi na północnym odcinku linii, co stworzyło realne utrudnienia między Placem Wilsona a Młocinami. Po blisko półtorej godziny zwierzę odłowiono, a kursowanie wznowiono. Jak do tego doszło i gdzie utknęli pasażerowie?
Niecodzienna sytuacja w warszawskim metrze
Jak informuje Miejski Reporter, we wtorek, 14 października, ok. godz. 18 na monitoringu Metra Warszawskiego zauważono małego psa, "podróżującego” między stacjami w rejonie Słodowca. Dla bezpieczeństwa wyłączono zasilanie i wstrzymano ruch od Placu Wilsona do Młocin.
WTP skierował składy w pętli Dw. Gdański–Kabaty, a północny fragment M1 wyłączono z obsługi. Decyzja objęła sześć stacji: pl. Wilsona, Marymont, Słodowiec, Stare Bielany, Wawrzyszew i Młociny.
Fragment warszawskiego metra wyłączony z obsługi
Na miejscu pojawiły się ekipy techniczne i bezpieczeństwa ruchu. Priorytet? Jednocześnie pasażerowie, obsługa i zwierzak. Zespół przeczesał odcinek tunelu, a po potwierdzeniu lokalizacji czworonoga zdecydowano o kontrolowanym wprowadzeniu ekip na torowisko. To standard przy zdarzeniu na stacji, które wymaga odcięcia zasilania i ścisłej łączności dyspozytorskiej (czyli koordynacji między centrum sterowania a załogami w terenie). Około godny 19:20 psa odłowiono, a niedługo po tym metro przywrócono na całej trasie. Rzeczniczka metra Anna Bartoń potwierdziła w rozmowie z Onetem, że chodziło o yorka, dodała, że zwierzę "podróżowało między stacjami”.
Dla pasażerów oznaczało to chaotyczne przesiadki, tłok na Dw. Gdańskim i nerwowe sprawdzanie komunikatów. WTP uruchomił linię zastępczą ZA METRO w przebiegu m.in. Młociny–pl. Wilsona–Dw. Gdański, by rozładować zator. Taki scenariusz powtarza się przy każdej dłuższej blokadzie pierwszej linii – szybkie autobusy jadą głównymi osiami: Kasprowicza–Słowackiego–Mickiewicza–Andersa.


Pies-podróżnik, który sporo namieszał. Co dalej z czworonogiem?
Jak przekazał w rozmowie z portalem o2.pl dyżurny Referatu Prasowego Straży Miejskiej m.st. Warszawy, odłowiony pies został następnie odebrany przez strażników z ekopatrolu. Podkreślił również, że czworonóg na pierwszy rzut oka nie wygląda na rannego.
Był mały, czarny, podobny do yorka. Został odebrany od pracowników metra na Placu Wilsona przed naszych strażników z ekopatrolu. Pies nie wygląda na rannego, przynajmniej z zewnątrz nie ma żadnych obrażeń. Był przestraszony. Niestety bez chipa, więc nie można stwierdzić, kto jest jego opiekunem - poinformował.




































