Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Dramat na przejeździe kolejowym! Kobieta uciekła z auta i zostawiła w nim śpiącego pasażera
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 07.10.2025 18:49

Dramat na przejeździe kolejowym! Kobieta uciekła z auta i zostawiła w nim śpiącego pasażera

Tory kolejowe
Fot. Canva/MushroomsArtSeven

Wypadek na torach w Warmątowicach (woj. opolskie) mógł skończyć się tragedią. 66-letnia kierująca renaultem zignorowała znak „STOP”, wjechała na przejazd i… wysiadła, zostawiając w aucie śpiącego pasażera. Gdy na horyzoncie pojawił się pociąg, 44-letni świadek rzucił się na tory i wyciągnął mężczyznę w ostatniej chwili. Policja sprawdza, czy to był wypadek, czy celowe działanie.

Kulisy zdarzenia: STOP, którego nikt nie zauważył

Warmątowice to miejscowość, gdzie pociągi przemykają szybciej, niż zdąży się odstawić filiżankę kawy. Na jednym z tamtejszych przejazdów kolejowych doszło do sytuacji, która nawet doświadczonym funkcjonariuszom potrafi podnieść ciśnienie. Według wstępnych ustaleń 66-letnia kobieta prowadząca renaulta zignorowała znak „STOP” – najprostszy i jednocześnie najważniejszy sygnał na skrzyżowaniu drogi z torami – i wjechała prosto na torowisko. 

Po chwili opuściła auto, zostawiając w środku pasażera, który spał jak kamień. Wypadek na torach wisiał w powietrzu, bo w stronę przejazdu pędził już skład pasażerski. Na czerwonym świetle migotały lampy, a powietrze przeciął dźwięk syreny. Ten obrazek znają wszyscy kierowcy – i wiedzą, że wtedy liczy się każda sekunda.

Co było dalej?

Bohaterska interwencja 44-latka: sekundy, które zmieniły wszystko

Gdy większość ludzi odruchowo cofnęłaby się o kilka kroków, 44-letni świadek zdążył pomyśleć szybciej niż lokomotywa dojedzie do rogatek. Mężczyzna wpadł na tory, otworzył drzwi renaulta i dosłownie wyrwał z nich zdezorientowanego pasażera, który – jak mówią świadkowie – jeszcze nie rozumiał, co się dzieje. 

Sam odniósł obrażenia, ale uratował nieznajomemu życie. Brzmi jak scena z kina akcji? W Warmątowicach to był bardzo realny, bardzo głośny i bardzo niebezpieczny moment. Policjanci teraz zbierają zeznania, a śledczy sprawdzają monitoring: czy kierująca spanikowała, czy też jej zachowanie miało jakiś inny powód. Wypadek na torach to nie tylko statystyka – to również łańcuch ludzkich decyzji i zaniechań.

Co będzie dalej?

Co dalej: śledztwo, odpowiedzialność i lekcja dla wszystkich

Policja ma ustalić, czy mieliśmy do czynienia z wykroczeniem, przestępstwem, czy – co najostrzej brzmi w raporcie – próbą celowego działania. 66-latka może usłyszeć zarzuty związane z narażeniem na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia pasażera. Do tego dojdzie analiza stanu technicznego auta i ewentualnych śladów hamowania. 44-latek, który bez wahania zaryzykował własnym zdrowiem, usłyszał od ratowników to, co w takich historiach powtarza się najchętniej: „Dobrze, że byłeś we właściwym miejscu i czasie”. 

W Warmątowicach wypadek na torach zakończył się happy endem, ale margines szczęścia bywa mikroskopijny – zwłaszcza przy prędkościach pociągów rzędu kilkudziesięciu czy nawet ponad stu kilometrów na godzinę. Zasada jest prosta: zatrzymaj się, spójrz, nasłuchuj, a jeśli rogatki się zamkną, nigdy nie próbuj „przemknąć”.