Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Wstrząsające odkrycie w windzie krakowskiego bloku. Śledczy ujawniają zaskakujące szczegóły!
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 18.10.2025 10:19

Wstrząsające odkrycie w windzie krakowskiego bloku. Śledczy ujawniają zaskakujące szczegóły!

Samochód policyjny
Fot. Canva

Tragedia jak z kryminału, tylko bez bezpiecznego „stop”. Ciało w windzie, poranek na Olszy i śledztwo, które miesiącami rozgrzewało rozmowy w klatkach schodowych. Teraz – przełom. Prokuratura kieruje do sądu akt oskarżenia wobec dwojga znajomych zmarłej 27-latki. Co wydarzyło się między czwartym piętrem a parterem i dlaczego „ciało w windzie” wraca dziś na czołówki? Zebraliśmy fakty, kulisy i reakcje.

Co wydarzyło się na Olszy

Poranek 30 stycznia 2025 roku. W bloku przy ul. Brogi w Krakowie ktoś otwiera drzwi windy i… widzi ciało młodej kobiety. To 27-latka, która – jak później ustalono – wcześniej przebywała w mieszkaniu swoich znajomych z tego samego budynku. Dla mieszkańców był to szokujący poranek: nikt nie spodziewał się, że za ścianą rozegra się dramat, który poruszy całe osiedle. Według śledczych ciało kobiety zostało przeniesione do windy, by ukryć, co wydarzyło się w środku mieszkania. Ta hipoteza otworzyła przed policją długą listę pytań o przebieg nocy i osoby, które mogły mieć związek ze sprawą.

Gdy funkcjonariusze weszli do środka, natrafili na obraz, który szybko nadał śledztwu nowy kierunek. W mieszkaniu znaleziono kilkaset opakowań leków wydawanych na receptę, igły, strzykawki, kilkanaście telefonów komórkowych, gotówkę oraz 14 gramów marihuany. Dla śledczych to była wyraźna wskazówka, że lokal mógł służyć nie tylko jako miejsce spotkań towarzyskich. Z czasem katalog dowodów urósł do rangi „ulicznej legendy” osiedla — powtarzanej półgłosem w windach i na klatkach schodowych. Dziś te plotki zastąpiły już dokumenty w aktach sprawy, a prokuratura ustala, jak naprawdę doszło do tragedii.

Co udało się ustalić?

Dwoje oskarżonych, jeden zarzut kluczowy

Na ławie oskarżonych mają zasiąść Mateusz P. i Lidia Ż. – znajomi zmarłej kobiety. Prokuratura zarzuca im przede wszystkim nieudzielenie pomocy osobie znajdującej się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia (art. 162 §1 k.k.), za co grozi kara do trzech lat więzienia. Śledczy wskazują, że oboje byli obecni w mieszkaniu, gdy 27-latka zaczęła tracić przytomność. To właśnie wtedy miała zapaść decyzja, która dziś stanowi centrum całego aktu oskarżenia.

Według ustaleń prokuratury kobieta źle się poczuła po zażyciu substancji odurzających w mieszkaniu mężczyzny. Zamiast wezwać pomoc, para miała – jak wynika z materiałów sprawy – wynieść jej ciało do windy, próbując ukryć, co wydarzyło się wcześniej. To najbardziej wstrząsający wątek tej historii, który przez kolejne miesiące potwierdzały różne redakcje, raporty i komunikaty. Dla śledczych ten fragment układanki pozostaje kluczowy, bo ma rozstrzygnąć, czy doszło wyłącznie do tragicznego zaniedbania, czy do świadomego zacierania śladów po śmierci młodej kobiety.

Co dalej?

Co dalej i o co zapyta sąd

Akt oskarżenia kończy etap domysłów i zaczyna etap konkretów: sąd ma rozstrzygnąć, czy doszło do nieudzielenia pomocy i czy działania oskarżonych opóźniły interwencję, która mogła uratować życie kobiety. W tle pozostają pytania o „rynek” leków na receptę i dopalaczy w mieszkaniach-melinach: czy ktoś jeszcze pomagał, kto handlował i czy w tej sprawie padną kolejne zarzuty. 

Wiele wskazówek przynosi oficjalny komunikat agencyjny i najnowsze publikacje lokalnych redakcji – to z nich wiemy o dacie (30 stycznia), miejscu (ul. Brogi) i kierunku oskarżeń. Będziemy śledzić ten proces, bo stawka jest większa niż sensacyjny nagłówek: to test na empatię i odpowiedzialność w sytuacji granicznej. Czy wyrok powstrzyma podobne „pomysły” na zacieranie śladów w windzie?