Po 27 latach wszystko wyszło na jaw. Tajemnica rodziny Mirelli poruszyła Polskę

Historia Mirelli brzmi jak scenariusz mrocznego serialu, ale wydarzyła się naprawdę — tuż za ścianą zwykłego bloku. Według relacji mediów 42-latka miała spędzić 27 lat zamknięta w małym pokoju, a sąsiedzi byli przekonani, że zaginęła jako nastolatka. Co dziś wiemy i co w tej sprawie robią służby? Oto najważniejsze fakty, kulisy i pytania, które wciąż wiszą w powietrzu.
Kulisy, o których mówi cały Śląsk
Świętochłowice. Zwykła klatka, zwykłe drzwi, a za nimi — niezwykła tajemnica, która przez lata pozostawała w ukryciu. Według ustaleń dziennikarzy „Faktu” i Onetu, Mirella miała zniknąć z życia osiedla w 1997 roku, gdy miała zaledwie 15 lat. W tamtym czasie sąsiedzi słyszeli jedynie plotki, że dziewczyna „zaginęła”, więc nikt nie zadawał pytań, nie szukał, nie dopytywał. Czas płynął, lokatorzy się zmieniali, a wspomnienie o nastolatce zniknęło tak samo cicho, jak ona sama.
Do mieszkańców prawda wróciła dopiero latem 2025 roku. Przez ścianę jednego z mieszkań miały dobiec krzyki, które postawiły sąsiadów na nogi. Wezwane służby odkryły w środku 42-letnią kobietę w bardzo złym stanie — wycieńczoną, zaniedbaną i z dramatyczną historią, która dopiero miała ujrzeć światło dzienne. „Skrajnie zaniedbana”, „nogi jakby w martwicy” — tak opisywali ją świadkowie, których relacje przytaczają media. Historia Mirelli wstrząsnęła opinią publiczną i pokazała, że dramaty potrafią rozgrywać się tuż obok nas, przez długie lata pozostając niewidzialne.
Co wiadomo w tej sprawie?
Co wydarzyło się w tym mieszkaniu?
Według relacji „Faktu”, kobieta miała być przez lata zamykana w niewielkim pokoju i odcięta od świata. Sąsiedzi, przekonani o jej zaginięciu, nie widzieli jej przez blisko trzy dekady. Gdy latem doszło do awantury i interwencji, prawda wyszła na jaw — i od tej chwili mówi o tym cała Polska. „To była zdrowa osoba, nic jej nie dolegało” — pada w jednym z tekstów, który próbuje opisać początki dramatu.
Impulsem do interwencji były dźwięki zza ściany, które zaniepokoiły mieszkańców. Policja i medycy weszli do środka i zobaczyli obraz, którego nikt nie chciałby pamiętać. To wtedy miała skończyć się 27-letnia izolacja. Dziś 42-latka składa zeznania, a śledczy układają puzzle: czy doszło do przestępstwa, kto i jak długo miał sprawować nad nią kontrolę, dlaczego nikt wcześniej nie zapukał? Pytania bez prostych odpowiedzi, ale właśnie one trzymają czytelnika przy tej opowieści.
Co dalej z Mirellą?
Co dalej z Mirellą?
Na dziś wiadomo, że sprawą zajmuje się prokuratura, a policja komunikuje ostrożnie — toczy się postępowanie, a słowa mają znaczenie. Równolegle sąsiedzi i lokalna społeczność deklarują pomoc, bo historia Mirelli weszła ludziom do głów i do sumień. W takich sytuacjach eksperci przypominają: jeśli coś „nie gra” za ścianą, reagujmy — nawet ryzykując fałszywy alarm.
Ta czujność uratowała już niejedno życie. Co istotne, pojawiają się też nowe, niekiedy sprzeczne relacje — dlatego kluczowe będą ustalenia organów ścigania i opinii biegłych po zebraniu pełnego materiału dowodowego.


































