Znikają bez śladu. Policja ujawnia niepokojące dane o zaginięciach nastolatków

Rodzice mówią, że to „najdłuższe godziny w ich życiu”, a telefony milczą jak zaklęte. Zaginięcia nastolatków znów wracają na czołówki, bo w ostatnich tygodniach policja odnotowała rekordowe liczby zgłoszeń, a niektóre sprawy zakończyły się tragedią. Dlaczego młodzież właśnie teraz tak nagminnie ucieka z domu?
Między buntem a trendem
Z pozoru to stary jak świat scenariusz: spór przy kolacji i trzaśnięcie drzwiami. Ale współczesne zaginięcia nastolatków mają nowy wymiar. W grę wchodzi presja rówieśników, ucieczka od oceniania w sieci oraz zabawy „48 Hours Challenge”, czyli wyzwania polegającego na celowym zniknięciu bez śladu na dwie doby.
W efekcie służby dostają alerty nie tylko nocą, lecz także w środku dnia, kiedy rodzice zakładają, że dzieci siedzą na lekcjach. Z danych organizacji wspierających poszukiwania wynika, że pierwsze trzy godziny są kluczowe i to w nich rozstrzyga się, czy historia skończy się telefonem z ulgą, czy dramatem.
Zaginięcia zakończone tragedią
Gdy mówimy „zaginięcia nastolatków”, łatwo zgubić człowieka w nawale liczb. A jednak za każdym komunikatem jest konkret: zdjęcie z balu, plecak z przypinkami, czy ulubiona bluza. W dwóch sprawach cisza okazała się ostateczna - ciała dwojga nastolatków zostały odnalezione. Śledczy badają okoliczności, a rodziny proszą o spokój i dyskrecję.
Czy te dwie śmierci cokolwiek zmienią? W korytarzach szkół słychać, że tak: szybciej wyciągane ręce po pomoc. Zamiast romantyzować ucieczki, powinniśmy nagłaśniać o konsekwencje i mówić, że „zabawa” w znikanie to nie odwaga, tylko ryzyko, którego efekty są nieodwracalne. W sprawie zaginięć nastolatków każdy dzień, a czasem każda minuta, ma znaczenie.
Najważniejsza jest szybka reakcja
Po tych wydarzeniach środowisko szkolne reaguje stanowczo. Pojawiają się warsztaty o bezpiecznym korzystaniu z sieci i wsparciu dla rówieśników, którzy zauważą niepokojące sygnały („znikam na dwa dni”, „nikomu nie mów”). Policja przypomina, że zgłoszenie zaginięcia można zrobić natychmiast, nie czeka się 24 godzin, bo to mit jeszcze z ery pagerów, nie smartfonów.
Warto też ustalić w rodzinie plan „SOS”: kontakt do trzech zaufanych dorosłych, zasada powrotu parami, włączona lokalizacja dla opiekuna. Równolegle platformy społecznościowe dostają coraz głośniejsze wezwania, by ucinać skrzydła trendom promującym „znikanie dla adrenaliny”.


































